środa, 29 września 2021

REBELS END - Sign to the devil (2021)

Belgijski band o nazwie Rebels End nie jest może najlepszym w tym co robi, ale stać ich na solidny album z pogranicza heavy metalu i hard rocka. Na pierwszym albumie to pokazali, a ten nowoczesny wydźwięk dodawał tylko uroku całości. Teraz band wraca z nowym krążkiem i "Sign to the devil" to nie jakiejś tam arcydzieło, ale z pewnością kawał solidnego grania, które może dostarczyć radości.

W tym zespole liczą się tak naprawdę partie gitarowe Rutgera i Jefa, które są może nieco oklepane i bez polotu, ale sprawiają frajdę. Jest klasycznie, z nutką nowoczesnego pazura i nie brakuje też ciekawych melodii. Jasne, że wkrada się momentami nuda, czy wtórność. Wokal Jefa też nie jest najlepszy, ale te wszystkie wady można nawet wybaczyć, bo materiał nie jest taki straszny.

Zapada na pewno w pamięci rozpędzony "Evil eye", który czerpie garściami z Rage, czy Grave Digger i jest to kawał solidnego, topornego heavy/power metalu. Klasycznie brzmi "Black crow", gdzie nie brakuje elementów hard rockowych. Nie brakuje też ciekawych melodii, które słychać choćby w dynamicznym "Wayward" czy w "From the ashes". Reszta utworów też jest ok, ale nie robią takiego wrażenia. Brakuje na pewno dopracowania i bardziej ciekawszych riffów czy melodii. Band gra solidny heavy metal z nutką power metalu czy hard rocka.

"Sign to the devil" to solidny album z ciężkimi riffami i mrocznym klimatem, a i zespół potrafi grać, tylko jakoś brakuje ciekawych pomysłów, czy takiego dreszczu emocji. Dobrze się słucha tego, ale nie wiele zapada w pamięci.

Ocena: 6/10
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz