wtorek, 18 stycznia 2022

SERIOUS BLACK - Vengence is mine (2022)


Nie zawsze odejście wokalisty, jest katastrofą dla zespołu. Czasami taka zmiana otwiera nowy rozdział, który jest początkiem czegoś lepszego. Urban Breed z pewnością był wizytówką kapeli Serious Black. To było do przewidzenia, że kiedyś przyjdzie taki dzień że odejdzie. Tak się stało  w 2021 r i kapelę wspomógł przy tworzeniu nowego materiału Bob Katsionis, który odpowiada za partie klawiszowe, a także Henning Base. Nowym wokalistą został jednak Nikola Mijic z Edens Curse. Były obawy i smutek, że jednak nie wybrali Henninga. Na 25 lutego przewidziana jest premia "Vengeance is mine" i jest to najlepszy album od czasów debiut, a może i nawet ich najlepsze wydawnictwo?

Może i Nikola potrafi śpiewać, ale są momenty że nieco mnie irytuje jego maniera. Troszkę słychać inspiracje Matosem czy Sammetem. Nie jest on złym wokalistą, tylko po prostu momentami drażni. Mimo pewnych niedociągnięć pasuje on do melodyjnego power metalu, który band tutaj gra.  Słychać echa Bloodbound z pierwszych płyt, jest też coś z Firewind. Band urozmaicił materiał, a przede wszystkim postawił na chwytliwe melodie, na porywające i podniosłe refreny, który dodają przebojowości. Do tego każdy riff potrafi oddać piękno power metalu. Miłe zaskoczenie, bo przecież ostatnio band grał dobrze, a momentami przynudzał. W końcu dopracowano materiał i to sprawia, że nie ma uczucia znudzenia.

Bob Katsionis zadbał o odpowiednią klawiszową oprawę i to przedłożyło się na klimat płyty i jej niezwykłą melodyjność. Dominik Sebastian też włożył tutaj sporo serca, by partie gitarowe były ciekawe, zagrane z polotem i pomysłem. Jest klasycznie, a zarazem melodyjnie i zadziornie. Czuć, że to power metal z prawdziwego zdarzenia.  Z kolei Mario Lochert odegrał kluczową rolę przy komponowaniu nowego materiału i tutaj też wielkie brawa. Każdy z tych czynników przedłożył się na jakość płyty.

Już pierwszy kawałek w postaci "Rock with us tonight" pozytywnie nastraja i pokazuje, że band odrobił zadanie domowe. Jest może i prosto, ale bardzo przebojowo i melodyjnie. Mocne wejście, a to dopiero początek. Power metalowy killer z najwyższej półki dostajemy w "Out of the ashes" i band umiejętnie wykorzystuje tutaj patenty Helloween czy Bloodbound. Znów refren podniosły i przebojowy w swojej formie. To właśnie refreny sieją tutaj największe zniszczenie. Klawiszowe wejście w "Fallen Hero" też jest ważne, bo pokazuje obecność Boba i wpływy Firewind. Podobne skojarzenia przywołuje dynamiczny "Senso Della Vita". Ciekawe przejścia tutaj mamy i znów refren robi robotę. Jest podniośle, przebojowo i w klimacie Bloodbound czy Firewind. Moim faworytem został od razu "Tonight im ready to fight".  Zadziorny riff, imponujące przyspieszenia, hymnowy refren i pomysłowe podejście do tematu. Brzmi znajomo, ale ile frajdy dostarcza. Petarda! Ciekawie wypada klasyczny i pełen akcentów judas priest "soldiers of eternal light". Trzeba też pamiętać o melodyjnym "Queen of lies", czy epickim "alea lacta est".Ten ostatni wywołuje ciary i ta forma Serious Black bardzo mi pasuje.

Pierwszy album Serious Black imponował w dużej mierze wielkimi nazwiskami, potem było różnie, ale tutaj pierwszy raz mam wrażenie, że to muzyka przemawia do nas. Przemyślany, dojrzały materiał nagrany przez doświadczonych muzyków. Ten album spełnia kryteria power metalowego krążka i to z górnej półki. Wyrazisty wokalista, urozmaicony materiał, sporo ciekawych melodii i długa lista hitów. Serious Black mi w tym momencie zaimponował. Rozpoczynają nowy, lepszy rozdział.

Ocena: 9/10
 

1 komentarz:

  1. kaszubski hacjendero20 stycznia 2022 23:23:00 CET

    Choroba, dla mnie ich nowe piosenki są nijakie. Niby ogień, ale z mokrej zapałki. Tak samo właśnie postrzegam pierwsze płyty. Doskonale nijakie.

    OdpowiedzUsuń