czwartek, 20 stycznia 2022

ELIMINATOR - Ancient Light (2022)

Kochasz brytyjski heavy metal? Jesteś fanem Iron Maiden, Blaze Bayle? gustujesz w heavy metalu z lat 80? Chcesz poczuć moc i być rozłożony na łopatki klasycznymi rozwiązaniami bez udziwnień? Brytyjski band o nazwie Eliminator ma lekarstwo na twoje problemy i ich najnowsze dzieło "Ancient light" to żywy przykład, że wciąż można w tym gatunku tworzyć nowe perełki. Niby muzyka mocno wyeksploatowana i wiele już zostało powiedziane, a raczej stworzone w tej kwestii. Trudno stworzyć nowego klasyka, a jednak Eliminator stworzył znów znakomity krążek, który zabiera nas do lat 80 i piękna brytyjskiego heavy metalu.

Band zgotował na prawdziwą ucztę dla uszu to na pewno, ale i dla oka, bowiem okładka ma swój klimat i ten mrok również powielany jest w samych kompozycjach. Brzmienie jest klasyczne, ale też zadziornie i znakomicie uwypukla umiejętności muzyków. Matthew i Jack to para gitarzystów, którzy rozumieją się bez słów. Ich partie gitarowe są świetnie zgrane i idealnie się uzupełniają. Jest w tym magia i pasja. Tak się kiedyś grało i miło patrzeć jak ktoś wraca do klasycznych patentów. Danny Foster to prawdziwa bestia i wokalista, który pełni swoją misję z powołania. Jego głos niszczy obiekty i kruszy mury. To nie tylko niszczyciel, ale wokalista który potrafi poruszyć emocje u słuchacza. Prawdziwy czarodziej. Talent talentem, ale to muzyka tutaj jest najważniejsza, a ta jest z górnej półki.

Nie bawimy się w nie potrzebne intra i już na dzień dobry wkracza killer w postaci "Arrival". To się nazywa mocny riff i świetne nawiązanie do klasyki brytyjskiego heavy metalu. Echa Iron maiden są, ale band nikogo tutaj nie kopiuje. Więcej żelaznej dziewicy usłyszymy w rozpędzonym "Silent Stone". Jest odpowiednia dynamika, jest galopada i ta charakterystyczna przebojowość. Przepiękny jest lekki, nieco hard rockowy riff w "Ancient Light" i mamy tutaj nawet echa Thin Lizzy. Cudo! Danny pokazuje klasę w killerze "Goddess of life" i tutaj band nie boi się mieszać patentów judas priest i iron maiden. Genialna kompozycja, która zawiera wszystko co najlepsze w heavy metalu. Podobne emocje wywołuje agresywniejszy "Mercy" czy pełen mrocznego klimatu "the nightmares of aeon".
 
Szczęka opadła i to jest właśnie to. O to chodzi w heavy metalu. Ma być radość z grania, utwory mają zapadać w pamięć i całość ma trzymać wysoki poziom. Wszystko jest przemyślane i nie ma chybionych pomysłów. Z jednej strony jest oldschoolowo i w klimacie lat 80, a z drugiej strony brzmi to autentycznie. Muzyka powstała prosto z serca przez specjalistów, którzy wiedzą jak stworzyć prawdziwą heavy metalową perłę. Wokal, gitary, sekcja rytmiczna, kompozytorstwo, każdy z tych elementów szokuje i imponuje swoją jakością. Nowa nadzieja heavy metalu Wielkiej Brytanii? Raczej bym powiedział, że gwiazda, bo to już drugi raz nagrywał takiej klasy album. Jedna z ważniejszych płyt roku 2022!

Ocena: 9.5/10

3 komentarze:

  1. Fajna płyta, a w sumie szkoda, że Iron Maiden już tak nie gra, bo ta ilość progresji u Eliminator jest świetnie wyważona, a u Ironów jest w takiej ilości, że dla sporej grupy ich fanów, niestety jest już zbyt ciężko strawna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po 8 miesiącach można już więcej powiedzieć o tej płycie,
    kilka ( naście ) przesłuchań robi swoje. Ciągle intryguje, wciąga, i 10 miażdżących ciosów. Ścisła czołówka do płyty roku, mojej płyty roku oczywiście.

    OdpowiedzUsuń