niedziela, 23 września 2012

STURM UND DRANG - Graudation Day (2012)

Młody, energiczny, potrafiący świetnie łączyć heavy metal z hard rockiem, stawiając na prosty i łatwy przekaz, który gwarantowany był przez zapadające motywy i chwytliwe melodie, które gdzieś zawsze tam chodziły za słuchaczem. Tak można by określić styl fińskiego STURM UND DRANG z dwóch pierwszych płyt, które przyniosły im sporą sławę i tak z kapeli grającej covery fiński band przerodził się w młody i dość znany zespół. Ostatni album został wydany w 2008 roku i choć kapela została założona w 2004 roku, to ilość płyt nie jest powalająca, bo dopiero teraz po 4 latach ciszy kapela powróciła z nowym albumem - „Graduation day”. Album właściwie pojawił się tak nieco znikąd jak dla mnie. Dlaczego? Ponieważ kwestii promocji, zapowiedzi, nie działo się zbyt wiele, tak więc choć kapela znana to jednak promowanie i cały marketing został położony moim zdaniem. Trzeci album powinien być umocnieniem pozycji zespołu i umocnienie stylu w jakim do tej pory się prezentowali, niestety tak nie jest. Nowy album jawi się jako dzieło bardziej komercyjne, gdzie pojawiają się wtrącenia rockowo popowe i niestety jest pełno takich kompozycji, które są tandetne i nadające się do puszczania w radiowej audycji „poplista”. Niestety ale nowy album wypełniają właśnie komercyjne kompozycje które niezbyt wiele mają do czynienia z metalem i to wyraźnie słychać przy takich kompozycjach jak „I Hurt Myself” , spokojnym „Molly The Murderer ” , czy też „Light Years Apart”. Te kompozycje dowodzą jak zespół oddalił się stylistycznie od tego co było grane na poprzednich albumach. Jest rock z elementami metalu, lecz to nie jest już to samo. Więcej komercyjności, więcej popu się wkrada, wokalista Andre Linman tez brzmi mniej profesjonalnie, bardziej komercyjnie, bez zadziorności, a partie gitarowe duetu Andre Linmana / Jani Kuoppamaa nie są ciekawe, właściwie jest ich jakoś mało, brakuje energii, brakuje metalowego charakteru, brakuje szaleństwa, ostrego wydźwięku, czy to wynika z niezgrania, z tego że Jani jest nowym nabytkiem zespołu? Być może. Co ciekawe naprawdę gitar jakoś mało na tym albumie, ale jak są to też nie powalają. „Your Love Is For Sale” który otwiera cały album brzmi nawet na miarę poprzednich płyt, lecz jest w moim odczuciu zbyt lekki, zbyt rockowy, ale jest to kompozycja dynamiczna, przebojowa a to już coś. Przesiąknięty AOR „Dark Little Angel Of Mine” też jest dobrym kawałkiem, który ma ciekawy motyw, prosty refren i odpowiednią dynamikę i dlaczego nie ma więcej takich utworów? „Lucky” jest z kolei zbyt słodki i to winna klawiszy i pop rockowej stylizacji i problem elektroniki i komercji dotyka również taki utwór jak „Goddamn Liar” i zespół próbuje poszerzyć grona słuchaczy o małolatów czytających czasopismo BRAVO. Najmocniejszymi utworami na płycie jest ciężki, rytmiczny „Fatherland” oraz melodyjny „Hammer To Fall”, które stanowią mocny punkt owej płyty.

„Graduation Day” to album przesiąknięty komercyjnością, to album nagrany w nieco zmienionym składzie, z nowym basistą i gitarzystą, to album nawiązujący do poprzednich albumów, do poprzedniego stylu, lecz obrano nieco inną formę, bardziej komercyjna i to był błąd, bo zespół zatracił nieco swojego charakteru, zatracił na energii, szaleństwie, a przecież z tego słynęli podobnie jak z mocnych, przebojowych kompozycji. Kto wie może nieco zmieniony styl przyciągnie nowych słuchaczy? Być może, na pewno starzy fani mogą nieco pokręcić nosem. Płyta którą, można sobie darować.

Ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz