piątek, 21 września 2012

SOUND STORM - Immortalia (2012)

Włochy to kraj, który pod względem metalowym zawsze będzie mi się kojarzył z symfonicznym power metalem i wciąż uważam że ten kraj w tej kategorii jest naprawdę mocny, wystarczy spojrzeć na sukces i sławę RHAPSODY, czy też LABIRYNTH. Włochy słynną z energicznych kapel, grających symfoniczny power metal i grono tych zespołów trzymających wysoki poziom zasilił ostatnio SOUND STORM. Czy to jest młoda kapela? Patrząc na rok założenia i historię zespołu, która sięga roku 2002 kiedy to kapela została założona i działała początkowo jak zespół grający covery IRON MAIDEN czy też SAVATAGE można by stwierdzić, że jest to kapela z dużą liczbą płyt na swoim koncie, jednak rzeczywistość jest bardziej okrutna w tym przypadku. Zespół w 2009 roku wydał debiutancki album „Twilight Opera” , który był albumem niepewności, nie pewną próbą sił. Kapela jednak po 3 latach przerwy wraca silna jak nigdy przedtem za sprawą drugiego albumu, który jest zatytułowany „Immortalia”. Jest to o tyle ciekawe i wyróżniające się dzieło na tle innych podobnych, ponieważ stylistycznie włosi nie kończą na symfonicznym power metalu i tutaj pojawiają się elementy heavy metalu, epickiego metalu, czy też celtycko- folkowego metalu. W rzeczy samej zespół wziął elementy tych gatunków wymieszał zachowując proporcje, smak, harmonię tworząc takie ciekawe i dość oryginalnie brzmiące dzieło jak „Immortalia”. Styl zespołu jest naprawdę bardzo ciekawy, bo są i orkiestrowe wstawki, folkowe patenty, progresywne zacięcie i symfoniczny power metal. Taki styl w połączeniu z pomysłowymi aranżacjami, ciekawymi pomysłami na przebój, z tym co potrafią muzycy oraz całym dopracowaniem sprawia że ów album jest prawdziwą ucztą dla fanów melodyjnego power metalu, a także nieco ambitniejszego grania.

To co przesądza o wyjątkowości tego albumu to nie klimatyczna, przypominająca ostatnie płyty RHAPSODY okładka, czy tez krystaliczne czyste, mocne brzmienie, lecz materiał, który jest tutaj dynamiczny, pełen energii i co ważne pozbawiony jednostajnego charakteru czy rutyny. Jak przystało na albumu robiony z taką pompą, dosadnością, podniosłością i przepychem jest klimatyczne, podniosłe, ale i melodyjne intro w postaci „Immortalia” i tutaj już wiadomo co będzie grane, lecz nie wiadomo tylko w jaki sposób i tutaj będzie sporo zaskoczeń. Takowe już jest przy pierwszym mocnym utworze, a mianowicie „Back To Life” i jest to granie o wiele mocniejsze niż to co oferuje RHAPSODY. Wystarczy posłuchać wyczynów gitarzysty Valerio, który w tym utworze jak i przez cały czas gra energicznie, zapewnia on ciężar, energię ale i melodyjność. Jego styl jest imponujący. Jest coś z nowoczesności, jest niezwykła technika, jest finezyjność i melodyjność przypominająca nieco wcześniejsze lata i takowa mieszanka jest w tym przypadku wyjątkowa, bo nie ma grania na jedno kopyto, a cały czas się coś dzieje, są różne smaczki i płynne przechodzenie między różnymi gatunkami typu power metal, epic heavy metal czy też folk metal. Filmowy feeling, rytmiczny riff, energia i progresywne zacięcie to cechy „The Curse of the Moon”, który łączy w sobie cechy power metalu, symfonicznego metalu, a także melodyjnego death metalu co słychać po agresji czy tez wokalu. Tutaj wokalnie Philippe D'Orange's prezentuje się imponująco, zresztą jak na całym albumie i w tym roku jego popis wokalny będzie u mnie w top 10, mało było tak znakomitych partii wokalnych, tak emocjonujących, melodyjnych, partie, które budują napięcie, które poruszają emocje słuchacza. Kolejnym mocnym atutem tego albumu poza znakomitymi wyczynami muzyków jest bez wątpienia niezwykła umiejętność tworzenia przebojów, chwytliwych melodii, zapadających fragmentów, a niestety o to dzisiaj ciężko. A słuchając takiego „Blood of Maiden” zaczynam odzyskiwać wiarę w to że młodych tez stać na wielki wyczyn. Podniosłość THERIONA, podobnie jak i bogactwo, a melodyjność godna NIGHTWISH, zaś dynamika RHAPSODY i to jest mieszanka jakże udana. Urozmaicenie to kolejny ważna cecha tego krążka. Mamy tutaj pokręcone kawałki jak „Faraway” gdzie jest coś z ballady, z melodyjnego death metalu, power metalu i symfonicznego metalu i rockowe zacięcie sprawia, że ma ten utwór też swój własny urok. Ten kto lubi FIREWIND, HELLOWEEN powinien się szczególnie zainteresować energicznym „Promises”, czy też dynamicznym, melodyjnym „Wrath of the Storm” . Poza zwartymi, dynamicznymi kompozycjami utrzymanymi w power metalowej konwencji mamy tutaj tez rozbudowany „Call Me Devil” który pokazuje zróżnicowany charakter zespołu, celtycko – folkowy „Seven Veil” z progresywnym zacięciem i jest to utwór, który wyróżnia się na tle innych tegorocznych kompozycji, bo jest to świeże, pomysłowe i bijące energią.
Nie zabrakło miejsca na klimatyczną, romantyczną i świetnie rozegraną balladę „Watching Your Fadding” , a całość zamyka epicki, momentami melancholijny, momentami energiczny, momentami progresywny „The Portrait”, który pokazuję, ze 10 minutowy kawałek nie musi nudzić, nie musi być wtórny i przewidywalny.

Bombastyczny album, właściwie znikąd. Nie czekałem na niego, nie było tez nie wiadomo jakiego szumu wokół nich, bo ta kapela się rozwija, stawia pierwsze kroki i jeżeli utrzyma taką wysoką formę, styl to bez wątpienia osiągną sporo, kto wie może właśnie rodzi się godny następca RHAPSODY? „Immortalia” to album nie przewidywalny, energiczny, przepełniony melodyjnością, pomysłowością, bogatą aranżacją . To wydawnictwo łączące epic metal z symfonicznym power metalem, progresywnością i folkowymi patentami. Wyjątkowy styl i dość oryginalne podejście do tematyki sprawia, że ten album się wyróżnia na tle innych. Jeśli kochasz symfoniczny power metal, jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez RHAPSODY to jest to album bez wątpienia album dla Ciebie!

Ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. Tak ten album to prawdziwa bomba, są zespoły które potrafią mnie jeszcze zaskoczyć ale w taki sposób ja zrobiłto SOUND STORM udaje się niewielu, ta moc, radość zgrania ,pomysły i aranżacje utworów... miodzio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie to widzę. Ten zespół to zrobił to bez silenia się, bez podążania za modą, za udawanie kogoś kimś się nie jest. Jest lekkość, atrakcyjne dla ucha solówki, które mają finezyjny charakter, niosą emocje ze sobą, do tego dochodzą ciekawe pomysły na utwory, bogate aranżacje, tak bez watpienia jedna z tych płyt, które należy znać jeśli chodzi o ten rok!

      Usuń