Pamiętacie debiut
włoskiego zespołu VEXILLUM? Czy komuś zapadła w pamięci
płyta „The Wandering Notes”? Jeśli ktoś nie pamięta, to
przypomnę że jest to kapela która została założona w 2004
roku pod nazwą SHADOW VEXILLUM jednak w 2007 roku przyjęli nazwę
VEXILLUM i w 2011 roku wydali album „The Wandering Notes”, który
był pewnym powiewem świeżości, bo kapela umiejętnie połączyła
patenty charakterystyczne dla power metalu, heavy metalu folk metalu,
czy tez symfonicznego metalu. Kapelę należy potraktować jako
eksperyment, który dał dość ciekawy i pomysłowy styl,
który został stworzony o dość klimatyczne, melodyjne i
świeże melodie nawiązujące do folku, dynamikę, przebojowość
power metalową i podniosłość i bogactwo nasuwające symfoniczny
metal. To co właśnie zostało w pamięci z pierwszego albumu to
właśnie ciekawy styl i dopracowanie na tle technicznym,
aranżacyjnym a umiejętności muzyków napawały optymizmem,
lecz materiał sam w sobie nie zachwycił mnie aż tak bardzo. Czy
coś się zmieniło na nowym albumie, który nosi tytuł „The
Bivouac”? Stylistycznie nie
ma większych zmian i dalej jest to granie dość świeże, pomysłowe
i dość ambitne, przypominające choćby taki FALCONER. Można za to
dostrzec fakt, że album jest bardziej dojrzały pod względem
kompozycji i tutaj oczywiście dalej jest urozmaicenie, sporo
ciekawych motywów, sporo klimatycznego i wciągającego
klimatu, ale wszystko brzmi o wiele ciekawej i bez wątpienia łatwiej
trafia do słuchacza. Poza dojrzalszym materiałem, ciekawszymi
pomysłami, warto wspomnieć o drobnej zmianie w składzie, bo od
dość niedawna kapela ma nowego perkusistę Efisio Pregio, który
bez wątpienia jest znakomitym muzykiem, o czym bardzo dobrze
świadczą dynamiczne kompozycje.
Rozrzut
stylistyczny, urozmaicenie to mocna strona materiału. Można
ponarzekać że album jest zbyt długi, że 12 kompozycji to za dużo,
ale poziom wykonania kompozycji, to w jaki sposób całość
brzmi sprawi, że nie jeden słuchacz się zachwyci. Materiał
zawiera kompozycje dynamiczne, energiczne, przesiąknięte power
metalu tak jak to jest w przypadku „The Wanderer’s
Note” , w mocnym
Dethrone The Tyrant”, gdzie
sekcja rytmiczna jest rozpędzona, a muzycy ukazują że są
znakomici w tym co robią. Dario Vallesi ma znakomitą manierę
przypominającą mi Tobiasa Sammeta i ma on charyzmę, niezwykły
talent do tworzenia klimatu, a duet gitarzystów Calvannico/
Gasparri serwują nam zróżnicowane motywy, przesiąknięte
folkiem, stawiając na dynamikę, energię, rytmiczność,
chwytliwość i to wszystko jest tutaj podane w odpowiedniej dawce,
nie ma chaosu, ani przesady. Power metal pełną gębą mamy w
przebojowym „Dancing Goddess” ,
w rozpędzonym „Vallhalla” gdzie
pojawia się epicki charakter i podniosłość. Kto
ceni sobie piękno muzyki metalowej, kto lubi urozmaiconą formę,
mieszankę różnych motywów, epickość, folkowy
charakter ten wpadnie w zachwyt przy magicznym „The Oak
And Lady Flame” , w
romantycznym, emocjonalnym „The Hunt”.
Epickość i folkowy klimat mieszają się znakomicie w „The
Marketsquare Of Dooly” , czy
też „The Way Behind The Hill”.
I nie można tutaj zbytnio narzekać na materiał, na kompozycje bo
są tym razem o wiele ciekawsze, bardziej zróżnicowane,
bardziej zapadające w pamięci. I ciężko tutaj mówić o
typowych wypełniaczach, czy wypadkach przy pracy.
Ci
którzy stronili od takiej mieszanki może się w końcu
przekonają, ci którzy nie byli fanami zespołu i nie zapadł
debiutancki album może w końcu dostrzegą coś pozytywnego w tym
zespole, podobnie jak ja? Zespół dołożył wszelkich starań,
żeby „The Bivouac” był lepszym i bardziej dojrzałym albumem
zarówno pod względem technicznym, jak i kompozytorskim i to
im wyszło. Jeden z ciekawszych albumów, pod względem
pomysłowości i świeżości w stylu grania i to jest wg mnie
wystarczający powód żeby zapoznać się z tym dziełem, na
pewno każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Ocena:
8/10
Bardzo przyzwoity folk/power metal.Jak dla mnie nawet lepszy od ostatniego albumu Elvenking.
OdpowiedzUsuń