piątek, 14 września 2012

HELLRAISER - We'll Bury You (1990)


Jakoś zawsze stroniłem od rosyjskiej sceny metalowej, może fakt że ciężko tam o dobry zespół który nie używa rodzimego języka, a przynajmniej nigdy na takowego nie trafiłem, aż do tej pory. HELLRAISER to kapela, która obraca się w thrash metalu z elementami speed metalu, czy heavy metalu, gdzie słychać wyraźne wpływy XENTRIX, czy też METALLICA. HELLRAISER to kapela która została założona w roku 1989 i jej działalność przypada na lat 90, to właśnie wtedy wydała dwa albumy, w tym znakomity debiutancki album „We''ll Bury You” z 1990 r. Kapela w 1997 roku się rozpadła, ale po 10 latach doszło do reaktywacji i czas pokaże czy zakończy się to nowym albumem, póki co skupmy się na debiutanckim albumie. „We' ll bury You” to wydawnictwo, które jest kolejnym dowodem, że thrash metal grać potrafią nie tylko amerykanie i HELLRAISER spisuje się na medal i właściwie można by ich pomylić z jakąś ekipą amerykańską. Sporo cech, które można by powiązać z którąś z wcześniej wspomnianych kapel, jest agresja, podobna konstrukcja utworów, jest dynamika, jest podobny wokal, lecz nie można mówić o kopiowaniu, bo HELLRAISER brzmi dość wyjątkowo. Jest surowe brzmienie, który tworzy odpowiedni klimat, jest ostry, zadziorny wokal, chórki zalatujące pod ANTHRAX, sporo patentów heavy czy też speed metalowych. Alexander Lvov w roli lidera radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Wokal jest mocny, zadziorny i pełen mrocznego klimatu, a gitary brzmią dość specyficznie. Jest agresja, ale nie brakuje w tym wszystkim pomysłowości i melodyjności. Album jest dopracowany pod względem wizualnym ( bardzo miła dla oka okładka, która również ma swój klimat), technicznym ( dopracowane brzmienie, która podsyca agresję) oraz kompozycyjnym (każda kompozycja to potencjalny killer).

Zawartość debiutanckiego albumu to właściwie 8 kompozycji, dynamicznych, agresywnych i w dodatku bardzo melodyjnych i nie można także zapomnieć o fakcie, że nie ma grania na jedno kopyto. Mamy dwa dłuższe utwory czyli dynamiczny i pełen agresji „Rockets In The Air”, a także spokojny, mroczny, złowieszczy i stonowany „Dark Side Of You”z elementami balladowymi, które pokazują że zespół nie ma większych problemów z stworzeniem rozbudowanej kompozycji, gdzie jest większa ilość urozmaiconych motywów, gdzie dzieje się sporo i wszystko jest oczywiście rozegrane z pomysłem. Mamy także utwory przesiąknięte heavy metalem spod znaku takiego ACCEPT, co słychać w rytmicznym „I got the Power” . Jednak najwięcej na albumie jest szybkich, dynamicznych utworów, z których kipi agresja i niezwykła energia, wystarczy posłuchać melodyjnego „I Wanna be Free” , szybkiego z rockowym zacięciem „Danger Zone”, czy też technicznie rozegrane „Win The battle” i „Snakes in The Kitchen”.

Jeśli ktoś gustuje w dynamicznym, agresywnym ale nie pozbawionym melodyjności thrash metalu z lat 90, to bez wątpienia powinien zapoznać się z owy albumem, bo jest tutaj wszystko co powinien mieć taki album. Jest agresja, znakomite kompozycje, jest urozmaicenie, mocne, surowe brzmienie, ostry wokal, klimat i pokręcone motywy. Dobrą wiadomością jest to, że zespół się reaktywował, bo z miłą chęcią posłucham czegoś nowego w wykonaniu rosyjskiego HELLRAISER. Album, który należy znać.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz