sobota, 30 listopada 2013

MONTANY - Biogenetic (2013)

Przez długi czas holenderski Montany pozostawał w obrębie kapel kultowych, które wydały jeden znakomity album w kategorii power metal. Ta formacja, która została założona w 1989r wydała w 2002 znakomity debiutancki krążek, który zauroczył wszystkich tych co gustują w melodyjnym power metalu pokroju Gamma Ray, Helloween czy Stratovarius. Potem kapela się rozpadła, ale „A New Born Day” przeszedł do historii power metalu i do dziś to wydawnictwo zachwyca. Kto by jednak pomyślał, że kiedyś ta kapela się odrodzi i powróci z nowym albumem? Chyba nikt. Jednak to się dzieje naprawdę i w tym roku Montany wydał swój drugi krążek zatytułowany „Biogenetic”. Jaki wpływ na zespół miała taka długa przerwa która trwała 11 lat?

Jeśli chodzi o skład z debiutu to nie uległ aż takiej wielkiej zmianie. Nie ma Alberta i perkusistę Johna Brederode, ale reszta muzyków pozostała przy marce Montany. Nowym pałkarzem został Arendo Marijnus i to z nim został nagrany nowy album. Minęło sporo czasu od debiutu i słuchając nowego albumu można poczuć ten długi czas milczenia Montany i ten ich zastój. Słychać jakie piętno odbił czas na tym zespole i niestety podziałał na nich destrukcyjnie. Z dawnego Montany nie zostało właściwie nic. Nie ma power metalu, nie ma grania w którym słychać w pływy Helloween czy Gamma Ray, nie ma takiej przebojowości, dynamiki, energii. Wszystko gdzieś uleciało, a zespół stał się wrakiem. Zespół stracił swoją tożsamość i postanowił pójść w innym kierunku, tym samym udając kogoś kim Montany nie jest. Słodki melodie, ocierające się o muzykę taneczną tak jak ta w otwierającym „Of Fire and Ice” to jeden z tych elementów który nie pasuje do Montany. Próba topornego, stonowanego grania, gdzie jest nacisk na ciężar tak jak w przypadku „Biogenetic” też w żaden sposób nie przypomina starego Montany. Wokalista Patrick Van Maurik też śpiewa bez przekonania, bez tej zadziorności i brzmi dość sztucznie. Słychać to dobitnie w takim „Falling To Pieces”. Przy czwartym utworze zatytułowanym „Without You” coś drgnęło i tutaj zespół pokazał że jak się chce to można stworzyć ciekawą melodię. Szkoda tylko że tak zmarnowano potencjał tego utworu. Nowoczesny metal to jest coś co tylko odstrasza i nawet to co stara się Montany zaprezentować w takim „Miles Away” nie nadaję się do słuchania. Gdzie w tym szczypta pomysłowości, gdzie dynamiki i przebojowość? Nie ma i niestety z każdym utworem zespół pokazuje swoją nieporadność i brak pomysłu na siebie. Żaden utwór nie zasługuje na uwagę i wszystko jest niskich lotów.

Wciąż się zastanawiam po co była ta reaktywacja? Po co był ten nowy album? Dlaczego zespół nie został przy swoim wypracowanym stylu? Dlaczego poszli w takim kierunku? Sporo pytań na które nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wiadomo za to jedno, a mianowicie to że „Biogenetic” to największe tegoroczne rozczarowanie i jeden z najgorszych albumów, jakie słyszałem w roku 2013, a trochę ich było. Rada dla was? Nie marnujcie czasu na to wydawnictwo.


Ocena: 1.5/10

1 komentarz:

  1. Po trzech kawałkach wypierdoliłem ten badziew w kosmos :/

    OdpowiedzUsuń