wtorek, 2 lutego 2021

EVERGREY - Escape of the phoenix (2021)


 Evergrey to jedna z tych kapel, która jakoś nigdy nie potrafiła skraść mojego serca. Może w złym momencie natknąłem się na tą formację, może nie do końca potrafiłem dostrzec też to "Coś" w ich muzyce, a może po prostu nie byłem gotowy na ich progresywny i wyjątkowy styl? Jednak kiedy usłyszałem single nadchodzącego krążka "Escape of the Phoenix" to czułem, że coś się zmieniło i jest szansa, że w końcu Evergrey przekona mnie do siebie. Premiera albumu przewidziana jest na 21 lutego, ale dzięki wytwórni Afm records mam możliwość przybliżyć Wam nowe dzieło tej szwedzkiej formacji.

Czas leci i band dorobił się 12 albumów i nowy album nie zabiera nas w żadne tam nowe rejony muzyczne. To dalej nastrojowy, podniosły, ambitny i niezwykle romantyczny metal w progresywnej oprawie. Jest tam gdzieś w tym wszystkim nutka power metalu, ale to nie power metal odgrywa tu kluczową rolę. Ten poetycki, nastrojowy i podniosły klimat gra pierwsze skrzypce. "Escape of the phoenix" to płyta pełna emocji, pełnych dźwięków i magicznego klimatu. Słucha się tego jednym tchem i cieszy fakt, że płyta jest urozmaicona. Ładunek emocjonalny przypomina mi trochę ostatni album Damnation Angels, choć to zupełnie dwa inne zespoły. Evergrey po prostu czaruje tutaj tymi poruszającymi dźwiękami. Ten szwedzki band bez wątpienia napędza Tom S Englund, który odpowiada za partie wokalne i gitarowe. Niesamowity wokalista z ciekawą barwą i techniką. Klasa światowa. Cała płyta jest pełna pięknych dźwięków. Płyta jest skierowana dla tych co lubią przeżywać muzykę i delektować się każdym dźwiękiem. Fani szybkiego power metalu raczej nie wiele tu znajdą.

Piszę, że płyta jest romantyczna i daleka od rasowego power metalu. To prawda, ale nie oznacza że nie ma go tutaj. Otwieracz "Forever outsider" to przykład, że ten power metal jest obecny. Kawałek zbudowany jest na nastrojowym wokalu Toma i mocnych gitarach. Jest progresywność, ale i sporo power metalu w takiej nieco nowocześniejszej odsłonie. Jest moc i już wiadomo, że to nie płyta banalna i bez emocji. Dużo emocji niesie ze sobą podniosły "Where august mourn" i tutaj czaruje klawiszowiec Rikard Zander. Pełen romantyzmu jest lekki "Stories" i utwór jest po prostu piękny w swojej konwencji. Partie gitarowe są pełne polotu i finezji. Co za magia. Stonowany i mroczny 'The beholder", który błyszczy i to nie tylko dlatego, że gościnnie pojawia się tutaj James Labrie. 6 minutowy "In absance of Sun", który z jednej strony jest podniosły i przebojowy, a z drugiej kusi swoim pięknym romantycznym klimatem. Perełka. "Eternal Nocturnal" to jeden z ostrzejszych utworów na płycie. Jest power metal i w dodatku bije z tego utworu niezwykła epickość. W podobnej stylistyce utrzymany jest "Escape the phoenix". To się nazywa progresywny power metal z prawdziwego zdarzenia. Ten utwór definiuje styl grupy i jakość tej płyty.Końcówka płyty to zadziorny i agresywny "Leaden Saint" i również pełen mocnych partii gitarowych "Run".

Evergrey mnie zaskoczył i dla mnie ich nowy album to prawdziwa niespodzianka. Dostałem album niezwykle nastrojowy, a zarazem podniosły i przebojowy. Znajdziemy tutaj pomysłowe melodie, mocne, soczyste brzmienie, które nadaje całości nowoczesnego wydźwięku. Panowie czarują i w zasadzie są sobą i nie ma tutaj eksperymentowania. To był mój czas by w końcu dać się porwać ich muzyce. Piękno przedstawione za pomocą dźwięków. "Escape of the phoenix" to drzwi do innego świata, które jest pełne magii i czarujących melodii. Czy i Ty dasz się skusić i chcesz przejść przez nie do innego świata? Nie czekaj i zrób to 28 lutego ! Warto!

Ocena: 9.5/10

3 komentarze:

  1. Jak wszystko co napisałeś to prawda to..... Mega

    OdpowiedzUsuń
  2. Mógłbym się podpisać pod tym, co napisałeś w pierwszym akapicie, z tą różnicą, że ja poczułem zmianę mojego nastawienia do muzyki Evergrey po wydaniu poprzedniej płyty, "The Atlantic". Jak dla mnie to jedna z najlepszych płyt 2019, była bardzo wysoko w moim prywatnym rankingu TOP za tamten rok. Oczarowała mnie i wciągnęła całkowicie, równa, zbalansowana, na najwyższym poziomie - wspaniałe kompozycje i ten klimat, melancholia - magiczna, cudna płyta. Za to najnowsze single już mi tak nie robią, chociaż nie ma tu żadnej zmiany w porównaniu z poprzedniczką. Oczywiście czekam z nadziejami, dla mnie zakup obowiązkowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja od In Search od Truth zostałem fanem i tak mam do dziś 😃 Każda płyta (może poza debiutem) jest bardzo dobra lub genialna 👍👍👍

    OdpowiedzUsuń