poniedziałek, 15 lutego 2021

SILENT WINTER - Empire of Sins (2021)


 Każdy fan power metalu już tylko odlicza czas do premiery wydania nowego krążka Helloween. To będzie prawdziwe święto dla maniaków power metalu. Jednak są też inne premiery, które zasługują na podobne zainteresowanie. Fanom Helloween powinien być znany debiut greckiego Silent Winter. Panowie właśnie wracają z nowym albumem, który jest jedną z najważniejszych premier tego roku. "Empire of Sins" to idealny przykład, że można nagrać genialny album, pomimo tego że mocno czerpie z wielkich kapel. Album zaskakuje nie tylko jakością, ale też formą i stylem. Silent Winter tym razem stworzył muzykę, która jest czymś ambitniejszym niż granie w stylu Helloween.

Silent winter rośnie nam na prawdziwą gwiazdę wielkiego formatu. Cieszy fakt, że panowie postanowili stworzyć własny styl, który poszedł w kierunku bardziej rycerskim, epickim rozmachem i duchem wczesnego helloween. Nic dziwnego kiedy wokalista Mike Livas zaczynał jako frontman kapeli grającej covery Helloween. Zresztą jego maniera wokalna i charyzma mocno przypomina Kiske.  Gitarzyści mają niezły ubaw z tego co grają i tą radość słychać. Lecz nowy album to nie tylko niezła rozrywka, to przede wszystkim dojrzały i ambitny album, który zachwyca swoją formą. Każdy utwór kusi przebojowością i złożonymi solówkami. "Empire of Sins" wzbudza znakomite emocje i to takie jakie wywołuje prawdziwe arcydzieło. Tak właśnie się czuję słuchając tej płyty. Klimatyczna okładka i mocne, pełne dynamiki brzmienie są miłym dodatkiem do perfekcyjnej zawartości.

Na płycie znajdziemy 50 minut klasycznego power metalu najwyższej próby. No ale po kolei.

"Gates of Fire"  - to encyklopedyczny przykład jak powinien brzmieć power metal. Jest szybka sekcja rytmiczna, wyrazisty riff, no i te piękne pojedynki na solówki. Jasne, są echa Helloween, ale tutaj band stawia na rycerski klimat i rozmach. Cudo!

"Wings of Destiny"  to kolejny niezwykle przebojowy kawałek. Potrafi poruszyć słuchacza swoją finezją i lekkością. Też można znaleźć tutaj echa wielkich zespołów.

"Shout"  - tutaj band również zaskakuje, bowiem mamy zadziorny, heavy metalowy kawałek, który cechuje się hard rockowy feelingiem.

"Mirror" -  to jest mój faworyt z tej płyty, choć ciężko taki wybrać, bo każdy utwór jest wysokiej klasy. Ten utwór oddaje to co najlepsze w power metalu i dodatku jest bardzo Helloweenowy. Wokalista Mike tutaj niszczy swoją techniką i mocą. Petarda!

"Hunters Oath" to utwór niezwykle epicki i tutaj czuć ten rycerski klimat. Co rozmach, co za emocje i to jest power metal taki jaki kocham Brakowało mi takiego grania i Silent Winter mi je dostarczył.

"Where the rivers flows" -  to nastrojowa ballada, która potrafi złapać za serce. Niezwykle emocjonalny kawałek, który nieco przypomina mi Crimson glory czy Queensryche.

"Dragons dance" - znów niezła dawka energicznego power metalu w stylu lat 90. Oj znów dzieje się sporo. Band pokazuje, że są specjalistami w dziedzinie power metalu.

"Empire of Sins"
- nieco progresywny utwór w epickiej oprawie. Band zaskakuje epickością i rozmachem.

"Leave a light on" - nie ma to jak cover znanego utworu z lat 80.  Udany cover hitu Berlindy Carlisle.


Nowy krążek Silent winter wyznacza pewien powiew świeżości w muzyce tej młodej kapeli. Jest to krok w poszukiwaniu własnej tożsamości. Mają pomysł na power metal i go realizują. Muzyka jest tutaj zagrana z polotem i dbałością o detale. Każdy utwór to uczta dla fanów gatunku. Silent winter to już nie tylko świetny band, który potrafi nam przypomnieć złote czasy Helloween, to band z własnymi pomysłami i aranżacjami. Jednak z najlepszych płyt roku 2021.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz