poniedziałek, 1 lutego 2021

POUNDER - breaking the world (2021)

29 stycznia nakładem wytwórni Shadow Kingdom records ukazał się drugi album amerykańskiej formacji Pounder. "Breaking the World" to swoista kontynuacja debiutu "Uncivilized", choć mniej jest w tym wszystkim speed metalu, a band poszedł w jakby kierunku bardziej hard'n heavy, gdzie dochodzi do krzyżowania tradycyjnego heavy metalu i hard rocka. To wciąż granie bardzo atrakcyjne, aczkolwiek poziom jest znacznie niższy niż na świetnym debiucie.

Skład został bez zmian i wciąż kluczową rolę odgrywa Matt Harvey, który nieustannie zajmuje się graniem na gitarze i śpiewaniem. Troszkę brakuje mi tej ikry z debiutu i tej pomysłowości. Wszystko jest tak być powinno, ale po prostu czegoś brakuje. Cała płyta jest łatwa w odbiorze i przesiąknięta klimatem lat 80, co jest miłym dodatkiem. To też nie jest tak, że płyta jest słaba czy coś, bo to wciąż bardzo dobry album z mocnymi riffami, tylko jakoś za bardzo to oklepane i bez elementu zaskoczenia. Wystarczy odpalić "Spoils of War" i już wiadomo, że Pounder gra dalej swoje. Soczysta dawka heavy metalu z nutką speed metalu. Pierwszy killer na płycie i brakuje mi tutaj nieco większej dawki takich petard. Ciekawie brzmi też marszowy "Breaking the world", który przemyca pewne elementy Manowar. Elementy hard rocka pojawiają się w przebojowym "Hard road to home" i już słychać że Pounder próbuje nieco innego grania niż na debiucie. Jeszcze więcej hard rocka dostajemy w komercyjnym "Hard city", czy lekkim "Give me rock". Całość wieńczy rozpędzony "Deadly Eyes", ale też obyło się tutaj bez elementu zaskoczenia.

"Breaking the world" to porządny album, który zawiera elementy klasycznego heavy metalu, hard rocka i speed metalu. Dobrze się tego słucha i jedyne co mi przeszkadza, że band nieco poszedł w komercyjny hard rock, a porzucił speed metal z pierwszej płyty. Mimo pewnych wad, to wciąż wartościowy album, który warto znać. Ciekawe co band nagra na trzecim albumie?

Ocena: 7/10
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz