poniedziałek, 22 lutego 2021

ADS - Son of Mayhem (2021)

 

A gdyby tak wymieszać twórczość Enforcer, wczesnego Metal Church, Attacker, dodać troszkę Mercyful fate i troszkę klasyki spod znaku Judas Priest i Iron Maiden, a w efekcie dostaniemy to co gra tak naprawdę kolumbijski ADS. To się nazywa wybuchowa mieszanka, ale właśnie ten młody band znakomicie oddaje to co najlepsze w gatunku heavy/speed metal.Kapela powstała w 2013r i dopiero teraz po latach przyszedł czas na debiutancki krążek "Son of mayhem". Zapnijcie pasy, bo czeka nas prawdziwa jazda bez trzymanki.

Furorę już na wstępie robi klimatyczna i mroczna okładka. Przykuwa uwagę i zachęca do odpalenia płyty, a to już spory plus.  Co ciekawe band tworzą muzycy, którzy grywali z Blazem Baylem i to jest ich wspólny mianownik. Słychać zapał i to doświadczenie. To przedkłada się na jakość i przebojowość płyty. Za mikrofonem jest utalentowany i charyzmatyczny Harvey G Cano, który swoim głosem czyni cuda. To on nadaje całości przebojowości i melodyjności. Co za utalentowany człowiek!  Od strony partii gitarowych też sporo się dzieje. Adrian Dark Storm i Jose alfredo Garcia stawiają na energiczne riffy i dużą dawkę melodyjności. Nie ma tutaj miejsca na nudę.

Panowie obrali sobie za cel granie w stylu lat 80 i robią to znakomicie. Jest klasycznie, ale nie ma też kopiowania kogoś na siłę. Czy można lepiej zacząć album niż od szybkiego kawałka w stylu iron maiden? Taki właśnie jest przebojowy "The hunter". Dalej dostajemy marszowy i nieco mroczniejszy "Son of Mayhem", który ma coś z Manilla Road. Jest tu epicko i rycersko. Prawdziwe cudo. Przyspieszamy w speed metalowym "More ruthless than Pain" i znów band zachwyca przebojowością. Kawałek mocno przypomina twórczość Enforcer. Jest też prosty i nieco hard rockowy "Breakt out" i znów band błyszczy. Można też odpłynąć przy szybszym "Vestige". Mocny riff, szybkie tempo i zadziorny wokal Harveya robi tutaj furorę. Hard rock pojawia się też w lekkim i chwytliwym 'Living on the edge". Ta magia z lat 80 jest tutaj wyczuwalna.  Końcówka płyty to "Nights Wolf", który brzmi troszkę jak Accept. No i całość zamyka rozpędzony i niezwykle dynamiczny "Unreal threat", który idealnie podsumowuje ten świetnie wyważony album. To prawdziwe święto dla fanów heavy metalu.

ADS to band, który rozpoczyna swoją przygodę z muzyką na dobre. "Son of mayhem" to bilet do prawdziwej kariery, to przepustka do wielkiego metalowego świata i pokazuje, że mimo oklepanej formuły można nagrać świetny i przebojowy album. Słucha się tego jednym tchem i jest to uczta dla fanów gatunku. Brać w ciemno !

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz