poniedziałek, 3 czerwca 2013

FINAL CURSE - Way Of The Accursed (2012)

Do spuścizny Metaliki, Megadeth czy innych kapel thrash metalowych z Bay Area sięga coraz więcej młodych kapel, więc dlaczego inaczej miałoby być w przypadku młodej formacji Final Curse. Ta amerykańska formacja powstała w 2006 roku i celem było stworzenie muzyki, która będzie balansować między współczesnym, młodzieżowym thrash metalem a tym znanym z lat 80. Ta sztuka zespołowi bez wątpienia wyszła co zresztą słychać na debiutanckim albumie "Constructing the Destructive" czy wydanym w 2012 roku "Way of the Accursed".

Ta młoda formacja nie rozdrabnia się na drobne. Nie bawi się w eksperymentowanie czy też dokonywanie jakiś rewolucji w dziedzinie thrash metalu. Tak więc obowiązuje tutaj zasada „szybko, agresywnie i do przodu”. Nowoczesny wydźwięk znajduje swoje umocowanie w brudnym, ciężkim brzmieniu, ale także w konstruowaniu kompozycji. Jednak na płycie dominują elementy thrash/heavy metalu z lat 80. Mocna perkusja, zadziorny wokal Mike'a Plowmana, który jest pod ogromnym wpływem Jamesa Hetfielda czy też w końcu agresywne, ostre niczym brzytwa partie gitarowe to elementy, które jak najbardziej nasuwają lata 80. Zespół dba o technikę co już słychać w otwierającym „Corruptor of Innocence” a także o agresję czego przykładem jest „Reaper of Justice” . Starania o różnorodność w obrębie kompozycji jest jak najbardziej na plus. Nie małym zaskoczeniem jest usłyszeć bardziej metalowy kawałek jak „Bitmore” czy piękny balladowy instrumentalny utwór o nazwie „Ghostbones”. Niestety mimo dobrych chęci całość przynudza na dłuższą metę i wszystko ma dużą wadę, którą jest przemijalność.

Mocne uderzenie, agresja i dużo nijakich kompozycji, które nie robią większego wrażenia na wygłodniałym fanie thrash metalu. Tak można opisać przygodę z Final Curse. Umiejętności grania są, ale nie w pełni wykorzystane.

Ocena: 5/10

P.s Podziękowania dla Vlada Nowajczyka za udostępnienie płyty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz