Włochy to kraj, gdzie
roi się od wielu ciekawych młodych zespołów, które
chcą grać heavy metal. Nie brakuje w tamtejszym rejonie muzyków
głodnych sukcesów, ale nie brakuje też formacji, która
nie określiły do końca swojego celu. Jednym z takich zespołów
jest bez wątpienia Kaosmos, który gra heavy/thrash metal z
pewnymi wtrąceniami death metalu. Wszystko zaczęło się w roku
2005, kiedy to kapela została powołana do życia. Na dzień
dzisiejszy wydali tylko mini album o tytule „Kaosmos”, który
ujrzał światło dzienne w roku 2012.
Surowe brzmienie, które
pozbawione wszelkich nowinek technicznych i mające na celu
podkreślenie agresywności i naturalności świetnie podkreśla, że
jest to album z niższej półki. Kto spodziewa się czegoś
więcej niż prostego niezbyt zobowiązującego thrash metalowego
grania ten szybko się rozczarowuje. Brak oryginalności i ciekawych
kompozycji to jeden z takich aspektów, który daje o
sobie znać na tej płycie. Całość trwa niecałe 30 min i pomimo
takiego krótkiego czasu trwania nie wiele zapada w pamięć.
Sytuację z pewnością utrudniają dwa kolosy w postaci „Walking
The Rain” i „My Angel', które są
pełne zwolnień i urozmaiceń. Jednak brak im ciekawych motywów.
Zespół dobrze wypada bez wątpienia w szybszych kawałkach
jak „Believe In Your Feelings” czy
nieco metalowy „Once Were Warriors”. Choć
kawałki przyciągają uwagę szybszą sekcją rytmiczną, to jednak
nie udało się zatuszować niedociągnięć. Takowymi są tutaj
umiejętności muzyków i ich pomysły na utwory. Wokalista
Gabriele nie radzi sobie z górnymi partiami, co ciekawe nie
nadrabia techniką czy zadziornością. Nie lepiej wypada duet
gitarzystów Basi/Rasi. Głównym tego powodem jest brak
ciekawych pomysłów, brak techniki, że nie wspomnę o braku
ciekawych melodii które by zapadły w pamięci. Znakomicie te
wady wybrzmiewają w takim „Rage”,
który jest po prostu nijaki w swojej formule.
Chęci,
umiejętność grania i zgrany zespół to czasami za mało.
Trzeb potrafić zaciekawić słuchacza na dłużej i sprawić, że
będzie chciał jeszcze usłyszeć o danym zespole. Niestety mini
album tej włoskiej formacji nie zapada w pamięci i zbytnio dalsze
losy tej kapeli są obojętne dla słuchacza. Można sobie odpuścić,
zdecydowanie.
Ocena:
4/10
P.s
Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz