sobota, 2 listopada 2013

PLACE VENDOME - Thunder In The Distance (2013)

Lekarstwem Michaela Kiske na jego wstręt do muzyki cięższej określanej mianem heavy metalowej czy tez rockowej było nie tyle udział gościnnie w różnych kapelach, ale właśnie jego pierwszy poważny muzyczny projekt, w którym miał być właśnie taki mały powrót do mocniejszego grania. To właśnie Place Vendome w którym Kiske połączył siły z byłymi muzykami Pink Cream 69 przyczynił się do tego że Kiske teraz śpiewa w Unisonic i nie boi się występów na scenie i śpiewania do kawałków z pogranicza metalu i hard rocka. Skoro pojawił się Unisonic to pewnie niektórzy myśleli że Place Vendome to już zamknięty rozdział. Nic z tego! O to pojawia się trzeci album zatytułowany „Thunder In The distance”.

Przeżyłem lekki szok jak zobaczyłem news o tej płycie. Kiske był ostatnio troszkę zapracowany, a to Unisonic, a to gościnne występy, a to koncerty z Avantasia,a mimo to udało się zabrać ekipę i zarejestrować nowy album. Na tej płycie skład jest w miarę podobny co na poprzednich, z wyjątkiem perkusisty, bowiem tutaj pojawia się Dirk Bruinberg, który zastąpił Koste Zafiriouego. Nad produkcją i całością znów czuwał nie kto inny jak sam Dennis Ward, który gra z Kiske w Unisonic. Stylistycznie Place Vendome niczym nie zaskakuje na swoim nowym albumie, bowiem dalej otrzymujemy mieszankę melodyjnego hard rocka, metalu i Aor. Jest łagodniej niż na płycie Unisonic, choć za komponowanie tutaj odpowiadają takie gwiazdy jak Magnus Karlsson, Timo Tolkki czy Roberto Tiranti i Andrea Cantarelli. Wszystko jednak jest tutaj poukładane i przemyślane, tak więc można spokojnie oddać się dźwiękom tej płyty. Nie brakuje klimatycznych i finezyjnych popisów gitarowych, ciepłego i czułego wokalu Kiske, a także innych smaczków , które czynią ten album prawdziwą ucztą dla fanów takiego grania. Otwieracz „Talk To Me” znakomicie wprowadza do albumu i pokazuje melodyjne oblicze kapeli. Kompozycje pokroju „Broken Wings” , „Hold Your Love” ,czy „Never Too Late” pokazują że nie na płycie nie brakuje przebojów i zapadających w głowie melodii. Gwiazdą projektu dalej jest Kiske i na tym albumie brzmi znakomicie i słychać, że mimo swoich lat wciąż potrafi czarować.

Ten projekt od początku miał służyć stworzenia mieszanki melodyjnego hard rocka i Aor, w której będzie dzielić i rządzić Micheal Kiske. Place Vendome pozwolił Kiske wrócić do formy i dać grunt pod Unisonic. Kto pamięta dwie pierwsze płyty tego projektu i był z nich zadowolony to może śmiało może sięgać po ten krążek. Bo tutaj jest to co do tej pory i zaskoczenia większego nie ma. Poukładana i solidna od strony kompozycyjnej płyta, która jest skierowana do fanów łagodniejszych klimatów niż heavy metal czy to co prezentuje Unisonic. Płyta godna uwagi.

Ocena: 7.5/10

5 komentarzy:

  1. Hehe, nie ma czegoś takiego jak Aor, tylko AOR.
    Tak jak nwobhm nic nie znaczy, jest NWOBHM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aor, AOR, aoR a może aoR. Wiesz o co chodzi ? i o to chodzi. A jeśli chodzi o płytę to słabsza od poprzednich. Nie ma klimatu jaki miał debiut ani przbojowości jaką miała rewelacyjna Streets of Fire. Dystans mi zajeżdza popem z radia. Choć Streets of Fire po pierwszych przesłuchaniach też mi nie wchodziła a potem się w niech zakochałem więc zobczymy...na razie przesłuchałem raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jest to komercyjna płyta, jest lekkie grania, może i nawet radiowe, ale głos Kiske świetnie odnajduje się w takim graniu. Najlepszy jest Unisonic. Czekam na nowy album, który ponoć ma się ukazać w przyszłym roku. :D

      Usuń
  3. no ja uważam że najlepsze co robi Kiske po Helloween to właśnie Place Vendome ale akurat Thunder ... jest słaby. Place Vendome jest klimatyczne a Streets of Fire zajebiście przebojowe. Kiske/Somerville też jest ok, bardzo melodyjne ale właśnie bardzo komercyjne, szybko wchodzi i szybko wychodzi choć jest świetne. Unisonic to trochę odgrzewane kotlety. jest ok ale takie typowe granie z lat 80 tych. Ale to moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak kończy się słuchanie płyt via YouTube. Gówno słychać z gównianych głośników. Jeśli ktokolwiek posłucha "Thunder In The Distance" z krążka, nie będzie pisał bzdur, że to najgorsza płyta Place Vendome. Co do Unisonic, to bardzo smaczne kotlety i czekam na dokładkę, ale oczywiście znawcy (,a może znafcy? ) stwierdzą, że i tak nie jest to Keeper.

    OdpowiedzUsuń