piątek, 16 kwietnia 2021

ICON OF SIN - Icon of sin (2021)


 Internet, a zwłaszcza Youtube ma w dzisiejszych czasach ogromną siłę. Nic dziwnego, że Raphael Mendes właśnie w taki sposób zyskał spore grono fanów i każdy czekał tylko na jakiś poważny jego debiut. Na Youtube dał się poznać jako jedna z wierniejszych kopii Bruce;a Dickinsona. Jego technika, styl i maniera, a przede wszystkim wysokie rejestry mocno przypomina czasy Bruce'a z ery przede wszystkim "Brave new World". Jego talent został zauważony i jego kariera nabiera rozpędu. Pojawił się na nowej płycie Marius Danielsena i Timo Tolkiego, ale to nie koniec. Największą ekscytację wzbudzał od samego początku band Icon Of Sin. Jego nazwisko uczyniło z miejsca debiut Icon of Sin jednym z najważniejszych debiutów roku 2021. Skoro mamy głos w stylu Bruce;a to było do przewidzenia, że brazylijska formacja Icon of Sin będzie grać muzykę w stylu Iron Maiden. Nie brakuje nawiązań do żelaznej dziewicy, ale potrafią też zaskoczyć.

Tak gwiazdą jest Raphael Mendes i tego nie da się ukryć. Cały czas analizuje się jego wokal i można przez długi czas być w szoku jak znakomicie śpiewa w stylu Dickinsona. Jest on wielkim wygranym mając taki talent i pozostaje tylko śledzić jego poczynania. Jednak Icon of Sin to zespół z prawdziwego zdarzenia i każdy z muzyków wiele wnosi do muzyki tej brazylijskiej formacji. Mateus i Sol tworzą ciekawy duet gitarowy i stawiają na klasyczne partie gitarowe, które nawiązują do brytyjskiej tradycji. Jest dużo NWOBHM, ale nie tylko. Dostajemy dobrze wyważony album metalowy, który na każdym kroku imponuje dopracowaniem. Okładka może nie zwiastuje petardy, ale nie dajcie się zwieść.

Płyta zawiera 13 kompozycji i każda z nich to uczta dla maniaków heavy metalu i starego dobrego Iron Maiden. Czy można lepiej otworzyć album od melodyjnego "Icon of Sin". Sam riff bardziej przypomina mi "Out in the fields" Garrego Moore;a, ale jest też energia i przebojowość żelaznej dziewicy. Co za hit! Dalej mamy rozpędzony "Road Rage", który jest utrzymany w tonacji heavy/speed metalowej i nie brakuje tutaj też odesłań do Judas Priest. W tym kawałku Raphael pokazuje w pełni moc swojego głosu. Płytę znakomicie promował "Shadow Dancer", który jest znakomitym hołdem dla wczesnego Iron Maiden, choć sam główny riff momentami też przypomina mi Helloween. Świetny początek, a to dopiero początek. Mocny riff i pazur dostajemy w "Unholy Battleground" i znów band błyszczy. Miło, że nie dostajemy totalnej kopii iron maiden i band zaskakuje nas na każdym kroku. Melodyjny "Night Breed" to ukłon w stronę bardziej hard rockowego grania i w takiej stylistyce Icon of Sin też znakomicie się odnajduje. Kolejne zaskoczenie budzi rozpędzony, powiedziałbym nawet nieco power metalowy "Virtual Empire". Co za moc i pazur! Hit goni za hitem i kolejny przebój to dynamiczny "Pandemic Euphoria". Dużo się dzieje w nieco progresywnym "Clouds over Gotham" i znów słychać echa Iron Maiden. Band znów przyspiesza w energicznym "The last samurai", który pokazuje ile potencjału jest w tej brazylijskiej formacji. "The howling" i "Survival Instact" to idealne podsumowanie tej znakomitej płyty i znów mamy kierunkowskaz na twórczość Iron Maiden.

Liczyłem na bardzo dobry album i kolejną kopię iron maiden, a jest jednak znacznie więcej. Debiut "Icon of sin" to płyta bardzo heavy metalowa i oddaje to co najlepsze w tym gatunku. Masa ciekawych riffów i przebojów, a do tego wisienka na torcie w postaci Raphaela, który jest jednym z najlepszych wokalistów młodego pokolenia. Czekam na kolejne dzieła tej grupy, a póki co pokuszę się o stwierdzenia, że to jedna z tych płyt, które mogą powalczyć o tytuł płyty roku.

Ocena: 9.5/10

5 komentarzy:

  1. Mam zupełnie inne zdanie, nie nie, nie co do jakości muzyki, to dobra płyta. Irytuje mnie to ,,doskonałe,, naśladownictwo Dickinsona, po co komu drugi Bruce ? Oryginalność ponad wszystko, a ocena epigona powinna być obniżona o połowę. No chyba, że inaczej śpiewać nie potrafi. Za to coraz bardzie podoba mi się nowa płyta Blaze Bayley.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz można i tak w sumie napisać że nie jest on w ogóle oryginalny. Tak to wciąż kopia bruce ale za parę lat jak nie będzie już bruce to fajnie ze ktoś brzmi jak on i może kontynuować jego spuściznę. Do nowego błaze praktycznie już nie wracam🙄

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nic nie pisałem bo na okrągło słucham nowego IMMORTAL GUARDIAN-psychosomatic. Dla mnie perełka nie do przebicia w tym roku. Zobaczymy co pokaże Frozen Crown tu też mam nadzieję...wasz Stefan

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja płytę osobiście oceniłbym w skali 0-10 na mocne 8. Generalnie niczym mnie nie zachwyciła, jest to dobre rzemiosło na wiosłach i bębnach, jednakowoż bez efektu ,,Wow". Natomiast wokal, w moim mniemaniu, jest za konkretnym plagiatem Bruce'a. Nie to, żebym miał się tu specjalnie na owy aspekt uskarżać, ale oryginalności w nim zupełnie brak, czuję się, jakbym słuchał Maidenów, a to już było i jest odtwarzane jeszcze raz i jeszcze raz. Generalnie płyta dobra, ale już do niej niestety nie powróciłem...

    OdpowiedzUsuń