wtorek, 11 czerwca 2013

CIVIL WAR - The Killer Angels (2013)

W 2012 roku świat obiegła zaskakująca informacja bowiem czterech muzyków Sabaton, a mianowicie gitarzyści Rikard Sundén i Oskar Montelius, perkusista Daniel Mullback i klawiszowiec Daniel Mÿhr z powodu różnic muzycznych i przyszłość Sabaton stanął pod znakiem zapytania, jednak szybko zebrano nowych muzyków, którzy zajęli miejsce dezerterów. Został zamknięty pewien rozdział Sabaton a teraz nastały czasy w których oryginalny wokalista i basista Sabaton dalej działają pod nazwą Sabaton, a pozostali 4 muzycy działają pod szyldem Civil War, kapeli która została założona w 2012, a jego skład uzupełniają basista Pizza znany z Cryonic Temple oraz wokalista Nils Patrik Johannson znany z Astral Doors. Kapela przykuła uwagę fanów Sabaton i mocnego heavy/power metalu za sprawą mini albumu „Civil War” z 2012 roku. Teraz czas przyszedł na osądzenie debiutanckiego albumu "The killer Angels", tej grupy skupiającej znane nazwiska, doświadczonych muzyków.

Warto zwrócić uwagę, że Civil War to praktycznie trzon Sabaton i to da się usłyszeć, bez znania faktu rozejścia się muzyków Sabaton. Civil War może nie jest dokładnym klonem, ale sporo zostało tutaj skopiowane i na nowo wykorzystane w nowym zespole byłych muzyków Sabaton. Civil War świadomie przerysowuje z muzyki Sabaton tematykę wojenną, aczkolwiek w bardziej luźniejszej formie, dobre, dopracowane aranżacje, melodyjność wyznaczana za sprawą klawiszy, czy też przebojowość. Choć nie da się ukryć podobieństw, to jednak Civil War wyznacza nowe kierunki, tutaj stara się postawić jednak na jakby świeżość i zaskoczenie. Pewne schematy znane z Sabaton są jakby na nowo interpretowane, ograniczając nieco słodkość, a stawiając na mrok, dojrzałość kompozytorską i aranżacyjną. Co ciekawe zespół niby gra heavy/power metal, choć właśnie heavy metal tutaj dominuje, a power metal jest właściwie w bardzo nie wielkich ilościach. Do miana power metalowych petard można śmiało zaliczyć energiczny „Son Of Avalon” , podniosły „My Own Worst Enemy” czy zadziorny „First to Fight”. Civil War w przeciwieństwie do swojego oryginału tj Sabaton może trafić do do znacznie szerszej rzeszy fanów muzyki heavy/power metalowej, a wszystko za sprawą osoby Nilsa Patrika Johannsona, który swoją manierą i techniką nasuwa świętej pamięci Ronniego Jamesa Dio i to właśnie dzięki jego głosowi, całość nabiera mroczniejszego charakteru, bardziej metalowego wydźwięku, dojrzalszego, a do tego wniósł swoją osobą patenty, które można by przypisać jego macierzystym kapelom tj. Astral Doors czy Lions Share co słychać w takim „Brothers of Judas”, gdzie refren, ciężar czy mrok nasuwają twórczość Astral Doors. Nie udało się uniknąć skojarzeń z Sabaton i nasilają się one w stonowanym, epickim „Gettysburg”, będący kalką „The Art Of War” „ I Will Survive”, czy melodyjnym, nieco słodkim „March across The Belt”. Duet gitarowy Sunden/Montelius już w Sabaton prezentował się znakomicie, jednak tutaj nabiera nowej jakości, a muzycy pokazują się z bardziej metalowej strony aniżeli power metalowej i jest bardziej urozmaicona forma. Nową jakość i taki własny charakter Civil War można uświadczyć w otwierającym „King Of The Son” z elementami Astral Doors, melodyjnym „Saint Patrick's Day” czy w końcu przebojowy „Rome is Falling” znany z mini albumu. Te utwory oddają najlepiej świeżość, dojrzałość oraz fakt, że Civil War to nie do końca klon Sabaton.

Wielkie oczekiwania względem tego debiutanckiego albumu zostały poniekąd spełnione. Jest to przebojowy, melodyjny album z pewnymi cechami Sabaton, a także Astral Doors, oddając to co najlepsze w heavy/power metalu. Niedosyt lekki pozostał, bo mogło być większe zniszczenie, więcej przebojów i mniej kopiowania Sabaton, ale i tak dzień premiery tego wydawnictwa można śmiało uznać świętem metalu. Czekamy na drugi album, który zweryfikuje czy Civil War zamierza być drugim Sabaton czy zupełnie inną marką.

Ocena: 8/10

P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

1 komentarz: