środa, 20 stycznia 2021

CRYSTAL VIPER - The Cult (2021)


Kiedy mowa o polskim heavy metalu to często jednym tchem wymienia się Crystal Viper. Nic dziwnego, bowiem jest to już rozpoznawalna marka i gwarancja jakości. Band prowadzony przez Martę Gabriel osiągnął już wszystko i tak na dobrą sprawę nic nie musi udowadniać cokolwiek.  Mają na swoim koncie takie klasyki jak "Metal nation", czy "Legends", które uformowały styl i pozycję kapeli. Tak od 2003r kapela dostarcza nam wysokiej klasy heavy metal, tylko nie potrzebnie band zboczył w rejony hard rocka na "Tales of Fire and Ice", który nie miał tej ikry i mocy co choćby "Queen of the witches". Każda premiera tej kapeli budzi wielkie emocje i zawsze wypatruje płyty Crystal Viper. Na "The Cult" czekałem z niecierpliwością. Jest ku temu kilka powodów.

Przede wszystkim, ponownie krzyżują się drogi Marty Gabriel i Ceda Forsberga z Blazon Stone czy Breitenhold. Muzycy spotkali się na "Secret Worlds" i tam już iskrzyło. Nic dziwnego, że to właśnie Ceda zaproszono do składu Crystal Viper jako nowego perkusisty, po tym jak  Golem odszedł. To już znak, że rozpoczyna się nowa era zespołu. Miło, że dopuszczono Ceda do komponowania i w efekcie 4 utwory na nowej płycie skomponował Ced, a Marta do nich napisała tekst. Jego doświadczenia i smykałka do komponowania przydała się zespołowi. Ced wnosi sporo świeżości i dynamiki, tak więc wybór trafiony. Nowy album Crystal Viper to nie tylko fenomen Ceda, bowiem Marta jak zwykle zachwyca swoim głosem, a co ciekawe potrafi nie raz zaskoczyć. Marta nie raz śpiewa agresywnie, nie raz zadziornie, ale jest też moment gdzie śpiewa podniośle, a w coverze Kinga buduje klimat grozy. To już jest klasa światowa i w sumie bez Marty nie ma Crystal Viper.

"The Cult" to pierwszy album, który ukazał się pod skrzydłami wytwórni Listenable Records i zadbano o odpowiedni marketing i emocje były jeszcze na długo przed premierą. Powiem, że miło widzieć znów świetną, klimatyczną okładkę, a te zaloty pod Lovecrafta są jak najbardziej na miejscu. W końcu band nie boi się postawić na klimat grozy w niektórych aspektach. Do tego brzmienie jest bardziej klasyczne, co przypomina czasy "Metal Nation" czy "Legends", a nawet płyty Ceda i mam tu na myśli Rocka Rollas. Obiecywano nam powrót do klasycznego heavy metalu, do grania z czasów "Legends" czy "Metal Nation", a także najbardziej gitarowy album w historii Crystal Viper. Nie kłamali i tak faktycznie jest.  Warto było czekać, bo to jeden z najlepszych albumów w historii Crystal Viper i takie są fakty.

Klimat grozy jest w "Providence", który przypomina intra rodem z płyt Kinga Diamonda. Już wiadomo, że szykuje się prawdziwa petarda i Crystal Viper wraca do korzeni. Znamy już bardzo dobrze "The Cult" i brzmi to znajomo. Prawda? Riff niszczy swoją melodyjnością i nawiązaniem do "Legends". Taki klasyczny Crystal viper na jaki fani długo czekali. Jest gitarowo i dużo ciekawych solówek, które wygrywają Andy, Eric i Marta. Oj dzieje się w tej sferze. Mamy nacisk na melodie, na finezję i przebojowość. Oj brakowało mi ostatnio takich zagrywek. Kto lubi marszowe tempo i epickie klimaty w stylu "when the sun goes down" ten polubi marszowy "Whispers from Beyond". Przyspieszamy w rozpędzonym "Down in the Crypt" i jest to pierwszy  z czterech kawałków autorstwa Ceda. Riff jest zadziorny i również ma coś z czasów "Legends". Imponuje dynamika, chwytliwy refren i pełne energii solówki, które mają nas zabrać do lat 80. Mocny start płyty, a to dopiero początek. Drugi marszowy, epicki kawałek na płycie to "Sleeping Giants", który mocno przypomina "Gladiator". Marty głos idealnie pasuje do tego typu utworów i nie mam się do czego przyczepić. Dobrze, że na nowym krążku mamy więcej takich kompozycji, bo brakowało mi ostatnio takich utworów. Kto jak kto, ale Ced to specjalistów od energicznych i chwytliwych kompozycji. "The Forgotten Lands" to jeden z najlepszych utworów nie tylko na płycie, ale w historii zespołu. Refren niszczy swoim stylem i przebojowością i jest to kompozycja, która mocno przypomina mi Rocka Rollas. Płytę promował również "Asenath Waite" i to kolejna ciekawy kawałek na płycie. Utwór zaczyna się spokojnie, klimatycznie, niczym ballada. Jednak to kolejny szybki i melodyjny utwór na płycie. Band znów pokazuje, że potrafi wrócić do starego klasycznego heavy metalu, który grał na pierwszych płytach. Trzeci utwór od Ceda to true metalowy "The Calling" i znów band zachwyca epickością i przebojowością. Główna melodia brzmi znajomo, ale w niczym to nie przeszkadza. Prawdziwy killer i na takie perełki warto czekać. Płyta jest bardzo gitarowo i dużo tutaj ciekawych złożonych solówek czy popisów gitarowych i w każdym utworze to uświadczymy. Znakomicie to potwierdza rozpędzony "flaring Madness" i to będzie koncertowy killer. Już to widzę jak fani będą śpiewać razem z Martą w tym kawałku. Czwarty utwór od Ceda to melodyjny i dynamiczny "Lost in the dark" . Znów band zabiera nas w rejony klasycznych albumów.  To mocny atut, a dodatkowym atutem jest fakt, że pod względem gitarowym dzieje się sporo. Każda solówki wgniata w fotel i słychać ten hołd dla lat 80.  I finał to cover Kinga diamonda, czyli kultowy "Welcome Home". Trudny utwór i wiem że nie jest to prosta sprawa coverować utwory Kinga. Marta poradziła sobie i jej głos tutaj jest po prostu fenomenalny. Do teraz mam ciary. W sumie każdy cover Crystal Viper to czysta frajda i wielkie emocje dla fanów. Obym doczekał się kiedyś coveru Helloween z czasów "Walls of Jericho".


 "Witamy w domu" to tytuł utworu Kinga Diamona, ale w sumie jakby się przyjrzeć to idealnie pasowałby na tytuł albumu. Crystal Viper wraca do swoich korzeni, do klasycznego heavy metalu, który prezentował na "Legends" czy "Metal Nation". "The Cult" nawiązuje do tamtych krążków i robi to bardzo dobrze. Klimat grozy jest w niektórych miejscach, jest urozmaicony materiał, pojawiają się epickie momenty, są też szybkie petardy i heavy metalowy hymn. Dostajemy wszystkiego po trochu, a album stanowi spójną całość. Miało być wydarzenie dla świata heavy metalowego i jest. Witaj w domu Crystal Viper i tak trzymać. Śmiało można postawić "The Cult" obok takich klasyków jak "Legends" czy "Metal Nation". Wam pozostaje wypatrywać nowego krążka Crystal Viper, a my pozostaje przycisk "repeat".

Ocena: 9.5/10

6 komentarzy:

  1. Przyznam, że trochę dziwi mnie to ciągłe sugerowanie, że band wrócił do korzeni...Przecież tak naprawdę tylko i wyłącznie na "Tales..." troszkę zboczyli w inne rejony. Pomijając albumy 1-3 to przecież i na "Crimen..." i na "Possession" i na rewelacyjnym "Queen..." łoili jak najbardziej klasyczny heavy metal ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Queen of the witches jest agresywniejszy i ma sporo elementów power. Tutaj band wraca bardziej do czasów legend czy metal nation. Jasne że dalej grają od lat heavy metal i tylko tales był wpadka. Posłuchasz to może zrozumiesz może co miałem na myśli hihi

    OdpowiedzUsuń
  3. kaszubski hacjendero20 stycznia 2021 20:36:00 CET

    O ile muzycznie całkiem całkiem, to wokal wkurzonej gospodyni dla mnie zupełnie nie do przejścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ciekawe okreslenie😁do wszystkiego można się przyzwyczaic😁 no to polecam w takim razie nowy wizard😁

      Usuń
    2. ale pierdolisz... Marta ma fenomenalny głos, jeden z najlepszych na światowej scenie heavy metalowej.

      Usuń