środa, 27 stycznia 2021

GENGIS KHAN - Colder than Heaven (2021)


 Kto ma ochotę na porcję soczystego heavy metalu z domieszką power metalu i hard rocka, ten dobrze trafił. Włoski Gengis Khan, który działa od 2012r wraz ze swoim nowym albumem "Colder than heaven" pokazuje, że można wciąż nagrywać naprawdę atrakcyjny krążek z klasycznymi dźwiękami. Jestem zaskoczony, bo spodziewałem się jakiegoś rzemiosła, które zginie w gąszczu innych, ciekawszych rzeczy, a tu band totalnie zaskakuje tym co gra.

"Colder than heaven" to album, który dość jasno nakreśla ramy muzyczne w jakich gustuje band. Jest dużo klasycznych rozwiązań spod znaku Judas Priest, Primal Fear czy Grave Digger, a może nawet czasami Udo. Jest toporność, dużo mocnych, wyrazistych riffów autorstwa Mike;a Petrone;a. Znajdziemy tu energiczne, zadziorne i chwytliwe riffy, tak więc jest to co potrzebne by płyta była atrakcyjna dla słuchacza. Od 2018r wokalistą został Frank Leone i muszę przyznać, że jego specyficzna maniera idealnie pasuje do tego co band gra. Do tego dochodzi surowe, nieco niemieckie brzmienie i klimatyczna okładka i już czuję się w pełni zachęcony by sięgnąć po drugie wydawnictwo Włochów. Muzyka prezentuje się jeszcze lepiej.

"No surrender" to prosty strzał między oczy, czyli soczysty, zadziorny heavy metal z prostym motywem. Brzmi to naprawdę dobrze i słychać, że band rozwinął się od debiutu. Sporo elementów power metalu dostajemy w energicznym i agresywnym "Colder than heaven" i tutaj można w pełni poczuć moc tego zespołu. To się nazywa prawdziwy heavy metal z mocnym riffem w roli głównej. Stonowany, nieco mroczniejszy "He's the King" jest troszkę za toporny jak dla mnie. Band znów pokazuje pazur w rozpędzonym "reinventing the fire". Co za moc, co za energia i pomysłowość. Brawo panowie, bo brzmi to fenomenalnie.  W podobnej stylizacji utrzymany jest dynamiczny "Time to kill", który wypada bardzo dobrze. Nutka hard rocka pojawia się w prostym i przebojowym "Taken by force" i na koniec dostajemy równie chwytliwy "War in the fields", który przypomina nieco Wizard czy Manowar.

No nie mogę napisać złego słowa o nowej produkcji włoskiej formacji Gengis Khan. 8 lat przyszło czekać na nowy krążek tej kapeli, ale warto było czekać. Dostajemy naprawdę dobrze wyważony album, w który jest sporo klasycznego heavy metalu z nutką power metalu. Mamy hity, wyrazisty wokal Franka i masą wciągających partii gitarowych. Pozycja obowiązkowa dla każdego maniaka heavy metalu!

Ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz