piątek, 15 stycznia 2021

MARCO GARAU'S MAGIC OPERA - The Golden Pentacle (2021)


 Marco Garau to utalentowany muzyk, którego znamy z genialnego power metalowego zespołu o nazwie Derdian.  To on odpowiada za partie klawiszowe i to on buduje odpowiedni klimat fantasy. Nic dziwnego, że ten wyjątkowy i pomysłowy muzyk postanowił też stworzyć swój własny solowy projekt muzyczny o nazwie Magic Opera. Tak nazwa Opera naprowadza nas na "metal opera "Avantasia i to słuszny kierunek muzyczny, ale nie jedyny.  Nie ma tutaj sławnych gości, ale sam styl nawiązuje do Avantasia z pierwszych dwóch płyt, ale jest też coś z Dark Moor, Derdian, czy Dragony.  To czyni debiut "The Golden Pentacle"  pozycją obowiązkową dla fanów power metalu.

Za tym projektem stoją doświadczeni muzycy. Oprócz Marco, który odpowiada za sferę orkiestrową i klawisze, jest też perkusista Salvatore Giordano i basista Enrico Pistolese, którzy również znani są z Derdian. Dodatkowo skład zasilają gitarzyści Gabriel Tuxen z Seven Thorns i Matt Krais z Shadowstrike Za partie wokalne odpowiada Anton Darussoz Wings of Destiny. Doświadczenie muzycy, którzy znają się na power metalu i nic dziwnego, że z majstrowali prawdziwe cudeńko. Oko cieszy miła i klimatyczna okładka, która od razu zdradza co nas czeka. Band skupie się na tematyce czarodziejów i to idealna tematyka dla symfonicznego power metalu.

Płytę otwiera energiczny i pełen klimatu fantasy "the Golden Pentacle" i band znakomicie przenosi nas do europejskiego power metalu z lat 90.Wokalista Anton zaskakuje świeżością i niezłą techniką. Momentami brzmi niczym Fabio Lione i to spory atut. Dużo z Rhapsody można usłyszeć w podniosłym i klimatycznym "Elixir of Life". Marco Garau błyszczy pomysłowością i dbałością o detale. Klasyczny power metal dostajemy w podniosłym i energicznym "Keepers of the night". Brzmi jak mieszanka Dark moor i Helloween. Marszowy "Fight For Victory" zachwyca epickością i stylistyką na miarę pierwszych płyt Rhapsody. Świetnie się tego słucha, bo band wie czego chce i gra to co im w sercu gra. Mamy też rozbudowany i złożony "The Secrets of the sea", w którym mamy elementy progresywny. Na płycie jest pełno killerów i jeden z nich to melodyjny "Free Again", który znów przypomina stary dobry Helloween czy Dark Moor. Band zadbał też o nastrojową i emocjonalną balladę w postaci "The other side". Klasa sama w sobie. Całość wieńczy kolejna perełka, czyli "Untill the end of time" i znów zabiera nas do złotej ery europejskiego power metalu. Czerpie to co najlepsze z tego gatunku i wlewa sporo świeżości. Ach co za emocje!

Fani power metalu no nie mogą przegapić premiery debiutanckiego krążka Magic Opera. Klawiszowiec Marco Garau pokazuje, że jest prawdziwym geniuszem, który wie co to jest power metal i jak powinien brzmieć. Tutaj nie ma udawania i kopiowanie kogoś na siłę. Marco wyznacza swój własny styl i jakość. Klasa sama w sobie i to album, każdy fan power metal musi znać! Gorąco polecam!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz