niedziela, 17 stycznia 2021

HELLHAIM - Slaves of Apocalypse (2017)

W latach 90 pojawiła się polska thrash metalowa kapela o nazwie Holocauast. Niestety podzieliła los wielu kapel w naszym kraju. Nie udało się wydać czegokolwiek, ale gitarzyści z tamtej kapeli tj Albert Żółtowski i  Piotr Konicki obecnie działają w formacji Hellhaim. Inną dobrze nam znaną gwiazdą jest wokalista Mateusz Drzewicz, którego znamy obecnie z power metalowego Divine Weep. Ta Warszawska formacja o nazwie Hellhaim powstała w 2009r i ma się dobrze, a póki co może się pochwalić wysokiej klasy debiutem. "Slaves of Apocalypse"  to płyta, która zabiera nas w rejony heavy metalu i power metalu. Fani Judas Priest, Primal Fear, Iced Earth czy innych tego typu zespołów będą zachwyceni.

Mateusz to gość o wielkim głosie i wiem, że ma ogromny potencjał. Stać go na pazur w stylu Halforda, a także agresję niczym u Ralfa Sheepersa. Wokalista światowego formatu i to słychać od pierwszych dźwięków. Warto też dodać, że gitarzyści szaleją na tej płycie. Zasypują nas ostrymi riffami i w zasadzie każdy solówka wgniata w fotel za sprawą melodyjności i klasycznego dźwięku. To prawdziwa uczta dla maniaków heavy metalu. Kolejny plus to oczywiście soczyste, takie europejskie brzmienie, które idealnie współgra z ostrymi riffami. Sama okładka jest troszkę bardziej mroczna czy nawet death metalowa, ale zapada w pamięci i to akurat prawda.

No to czas rozpocząć przygodę z Hellhaim. Zaczyna się mrocznie, tajemniczo i "The Vortex Trails" sprawdza się jako intro tej płyty. Jest niepewność i ciekawość. Klawisze zwiastują nam jakiś mroczny death metal, a tu niespodzianka.Wkracza "decimator" i szczęka opada. Przypomina się niemiecki Panzer, headhunter Schmiera, czy Primal Fear z czasów "Nuclear Fire". Co za petarda i to jeszcze w dodatku "made in poland". Echa thrash metalu słychać, ale to nic złego, a wręcz przeciwnie. Ponad 8 minutowy "Slaves of Apocalypse" i tutaj band imponuje pomysłowością. Sporo się tutaj dzieje i band przemyca sporo ciekawych motywów.  "Lawless" ma nieco hard rockowy feeling i Hellhaim zabiera nas w rejony starego dobrego Saxon czy Judas Priest. Klasyczny heavy metal nigdy się nie nudzi. Brawo Panowie. Agresywny "Blackjack" to taki zadziorny heavy/power metal, który przypomina dokonania Gamma Ray czy Primal Fear. Można chwilę odpocząć, przy tajemniczym i podniosłym "Golgotha", który jest kolejnym instrumentalnym intrem na płycie. Kolejny killer na płycie to rozbudowany i agresywny "Annalise (The exorcist). Klimat momentami przypomina kompozycje Kinga Diamonda. Całość wieńczy agresywny i pełen mroku "Ghost of Salem" i to oczywiście kolejny killer na płycie.

Czapki z głów, bo debiut warszawskiego Hellhaim wbija w fotel i szokuje nie tylko wysoką klasą zawartości, ale też agresywnością.  Band nie boi się mieszać elementy heavy/power metalu i thrash metalu. Brzmi to pomysłowo i na płycie każdy utwór to rasowy killer. Panowie pokazali klasę i oby na tym albumie nie poprzestali. Szkoda, że natchnąłem się na ten album tak późno. Petarda!

Ocena: 10/10
 

2 komentarze:

  1. YEAH!!! 10/10 Heavymetalowy czad.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kapela kopie tyłki aż miło .Ocena jak najbardziej zasłużona 🤘

    OdpowiedzUsuń