sobota, 18 czerwca 2011

GAMMA RAY - To the metal! (2010)



Toż to już 20 lat działalności Gamma Ray i 25 lat pracy Kai Hansena od czasu Walls Of Jerycho i ktoś mógłby rzec stare pierniki, którzy powinni zejść ze sceny i ustąpić miejsca młodym, głodnym sukcesu zespołom. A sam zespół ostatnio jest kojarzony bardzo negatywnie ze zrzynkami od innych zespołów co mnie również jak fana intrygowało,bo choć zespół dalej trzymał poziom, to jednak był niedosyt i zgrzyt zębami że wielki Kai Hansen nagrywa takie coś jak When The World:P
Ano tak Land Of The Free 2 którego bardzo lubię okazał się mozaiką riffów Iron Maiden i Judas Priest. I choć było to wszystko utrzymane w stylu gammy to jednak gdzieś w sumieniu miałem pretensję do nich że upadli tak nisko. Tak więc mieszane uczucia pozostały, a wymagania co do nowego albumu były wręcz ogromne. Gdyby miał usłyszeć coś ala LOFT 2 to byłby to sygnał dla mnie że ten zespół nie ma sensu istnienia. I trzeba przyznać że promując album utworem „To The Metal „ wystawili moją jak i innych słuchaczy cierpliwość na próbę .Bo choć kawałek okazał się skoczny i bardzo koncertowy to jednak z drugiej strony był zarżnięty z „Metal Gods” Judas Priest.
I tak minęło kilka miesięcy do czasu kiedy można było usłyszeć resztę zawartości, ale o tym zaraz.
Najpierw chciałbym zwrócić uwagę, że tym razem trzeba było czekać aż 3 lata na nowy album co jest dość rzadkie w światku power metalowym,bo ostatnio jest moda na nagrywanie albumu w przerwie 2 lat. Kolejna rzecz warta wzmianki, to okładka i tytuł albumu, które są bardo kontrowersyjne. Po pierwsze, okładka która zdobi normalne wydanie tego albumu,nadaję się bardziej na jakąś koncertówke niż na album, no i ma jest znaków rozpoznawalnych dla okładek Gammy Ray. Tytuł - „ To The Metal” brzmi jak tytuł Manowar, albo jakiegoś innego zespołu z kręgu heavy metalu. I ci którzy liczą na to, że Gamma zaczęła grać heavy zamiast power mogą być zawiedzeni, ale resztę osób może czekać miła niespodzianka.

Potęgą tego zespołu od lat było trzymanie takiego samego poziomu od paru ładnych lat oraz nagrywanie wspaniałych kompozycji,których cechuje niezwykła energia. A dla mnie samo usłyszenie niesamowitego głosu Kai jest niezwykłym przeżyciem, coś jak święta Bożego Narodzenia. Tym razem na album trafiło 10 kawałków , co łącznie daje 50 minut słuchania.
A jest na czym słuch zawiesić, bo jest to album zróżnicowany i zarazem najbardziej power metalowy w historii tego zespołu. Sam album zaś brzmi jak miks „Majestic” i „Land Of The Free”, a rozrzut i struktura albumu przypomina „No World Order”.
Na szczęście tym razem otrzymaliśmy prawdziwą żyletę jeśli chodzi o brzmienie.
Ale to jest dopiero jedna strona medalu, drugą zaś jest zawartość.

Szkoda że zmienili kolejność, bo wejście w stylu Rise było by lepsze niż „Empathy”.Dlaczego?
Bo Gamma Ray zawsze na wstęp dawała szybkie kawałki z dużą dawką energii, ale nie tym razem.
Tym razem postawili na bardziej stonowany,cieżki i bardziej heavy kawałek, który brzmi wręcz nowocześnie jak na gamme. Wstęp brzmi coś jak „Rebbelion in Dreamland” czy też „Insurection”, ale kawałek ma zupełnie inny wydźwięk. Gitary i cała warstwa instrumentalna zalatuje pod Majestic, co niezmiernie cieszy. No i co najbardziej mnie ucieszyło,że Kai zaliczył wzrost formy wokalnej,czego nie można było uświadczyć na poprzedniku. Refren to podobnoć połowa sukcesu utworu, i myślę że tutaj zespół stanął na wysokości zadania.,bo rozpierdala główna cześć tego kawałka. Kolejna rzecz,która cechuje ten utwór jak i cały album, to perka , która nie jest tak z flaczała jak na poprzedniku, brzmi coś jak z NWO. Dla mnie ten utwór to taki braciszek short As Hell, więc duży plus dla zespołu.
I już po chwili mamy „All You Need To Know” i obrót o 180 stopni, zmiana wolnego tempa na szybkie, zmiana mrocznego klimatu w bardziej wesoły i w ogóle wszystko brzmi bardziej drapieżniej. Utwór wyróżnia się nie tylko pod tym względem, bo trzeba nadmienić że udzielił tutaj swojego głosu gość, który to już robił 15 lat temu,tak jest mowa o Michaelu Kiske. I choć jego rola jest mała, bo śpiewa refren( bardzo podobny do tego z loft 1 ) to jednak Kai mógł się pokusić o lepszego gościa, niż Kiske, który zatracił swoją formę jakąś dekadę temu.
Kolejny utwór to „Time To Live”,który brzmi jak kolejne dzieło Richtera, nie da się uniknąć z kojarzeń choćby z takim „Send Me A Sing” a to choćby ze względu na refren czy też riff.
Mówcie sobie co chcecie, ale to jest jego jeden z najlepszych utworów tego gitarzysty.
I tak dotarliśmy do „ To The Metal”- najbardziej kontrowersyjnego utworu na tym albumie, który brzmi jak bliźniak „Metal Gods” J Judas Priest. Nie których to drażni, a nie których cieszy fakt że ktoś wyciąga na warsztat znane riffy. Tym razem stanę za zespołem, bo uważam że jeśli ktoś ma pomysł jak zrobić tego pożytek godny twórców tego riffu czy motywu to jest wręcz ukłon w kierunku twórców. Uważam że Halford i spółka jakby usłyszeli ten kawałek Gammy to na pewno byliby z siebie i z GR dumni. A sam zabieg kurewsko udany jak choćby w New World Order,który też brzmi bardzo znajomo. Czy to źle? Grunt to wykorzystać to z głową i z pomysłem, a Gammie udało się stworzyć z tego killer, który będzie długo gościł w setliście na koncertach.
Większość będzie zgodna, że wstęp do „ Rise” brzmi jak IM, ale chwila moment, te trąbki , ten łagodny klimacik, i wesolutki refren,nic wam nie mówi? Kurwa niech mnie ktoś nazwie głuchym,ale ja tu słyszę FREEDOM CALL! Ale nie jest to dla mnie ani trochę dziwne,skoro w gammie jest założyciel tego zespołu. Natomiast utwór bardzo pasuje do stylizacji Gammy Ray.
Mamy tutaj masę energii, sporo nie przemijających melodii oraz godne podziwu popisy wokalne i gitarowe, to wszystko co stanowi o potędze tego zespołu.
Po dawce mocnego power metalu, zespół daje chwile odsapnąć przy heavy metalowym „ Mother Angel” i utwór bardzo by pasował do NWO,nie sądzicie? Coś ma z takiego Fire Below, czy też Damn The Machine. Utwór jest spokojniejszy od poprzednich i ma niesamowicie ambitny refren, który nie da o sobie tak łatwo zapomnieć.
„Shine Forever” to wg mnie najcięższy i najostrzejszy kawałek na tym albumie,słychać w tym wszystkim nieco JP. Kai tutaj kurwa zaszpanował wokalnie, nie ma co. Genialnie wyszła zmiana temp oraz bardzo,ale to bardzo gammerowy refren:D
Killerów ciąg dalszy... „Deadlands” , kawałek mi już zaimponował wcześniej na myspace i na takie perły jak tak warto było czekać 3 lata. Kai po raz kolejny udowadnia całemu światu że ma pieprzony talent do tworzenia hiciorów . No znajdzie kogoś kto non stop od 20 lat tworzy na zajebiste kawałki. Lista hiciorów Hansena robi się coraz to dłuższa.
Dość nie typowo ,bo operowo zaczyna się „Chasing Shadows” i wiecie co ten styl rozpoznam wszędzie, stawiam litra że autorem jest Richter. Kurwa jest on 100 razy lepszy niż Weikath i razem z Kaiem tworzą zabójczy duet! Obaj mają świetny styl gry na gitarze i obaj potrafią stworzyć genialne utwory!A co do samego utworu, to ma wszystko co powinien mieć power metalowy killer, poczynając od chwytliwej melodii , dzikich solówek oraz wpadającego w ucho refrenu.
Na koniec mamy balladę „ No Need To Cry” autorstwa Schlachtera. I choć muzycznie to może nie powala, jednak tekst mnie ujął swoim przesłaniem. Największy dar, jaki można dać umarłemu ojcu, to napisać dla niego kawałek, i co ciekawe to już drugi raz utwór jest ku pamięci kogoś.
Słychać tutaj z początku Halforda, Adamsa, a sam utwór zalatuje nieco pod „ Silence”.
Na plus zaliczę też występ Schlachtera jak wokalistę:D Ale on brzmi podobnie do Kai.

Rise Up, Shine Forever
Warto było uzbroić się w cierpliwość i czekać te 3 lata na ten album, bo dzięki temu otrzymaliśmy naprawdę dopracowany album,godny marki Gamma Ray. Album dorównuje poziomem najlepszym albumom tego zespołu. Krążek jest wypełniony po brzegi killerami,które cechują się zróżnicowaniem. Zespół dał z siebie tym razem 100% , nie ma brzydkich zrzynek, które nieco ośmieszały ten zespół, jest natomiast cały skupisko energii i nie zapomnianych melodii i motywów, które pozostaną przy najmniej u mnie już na zawsze. Kai i Gamma Ray zaskoczyli pozytywnie w tym roku i po raz kolejny zostawiają konkurencję w tyle. I to kolejny dowód na to że Gamma Ray miło tylu lat jest wciąż w świetnej formie i nigdy nie była tak potężna jak teraz, a inni mogą pozazdrościć im takiego albumu! 8.5./10 I pamiętajcie: Hail To The Metal! Hail Heavy Metal!

7 komentarzy:

  1. Lepszy gość niż Kiske? Dziwnym trafem rok po wydaniu "To the Metal" obaj grają w jednej kapeli zwanej Unisonic i Kiske raczej daje radę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na "To The Metal" jego występ był słaby:P Stad moje narzekanie:P Teraz w Unisonic śpiewa sto razy lepiej, jest w znakomitej formie:D Widać to już zależy od niego:P Gościem równie dobrze mógł być Ralf Scheepers:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt. Scheepers byłby ok., ale mam wrażenie ( od dawna jestem na forum Gammy i Kiske, a od niedawna Unisonic), że Hansen wraz z Sammetem od lat prowadzą terapię Kiske i tylko ich działaniom można zawdzięczać wzrost formy. Tak, z muzycznego punktu widzenia Ralph byłby prawdopodobnie lepszy, choć nie wiem czy zabawniejszy, bo "All You need to know" traktuję raczej w kategoriach żartu charakterystycznego dla Kaia. Nowa płyta Gammy Ray w 2013. To dopiero niewiadoma.

    OdpowiedzUsuń
  4. O fanatyk obu panów?:D no niestety też mam z tym problem:P A te forum to polskie, czy oficjalne? Tak spora zasługa Sammeta, że Kiske wrócił. A także poniekąd się przyczynił że mamy Hansena i Kiske w jednym zespole. All you need to know słychać że był jednak pisany mimo wszystko pod Kiske, więc trzeba byłoby nieco to zmienić aby mógł zaśpiewać Sheepers:P Tak też to słyszałem że nowy album gammy na początku roku 2013:D Oj czekam z nie cierpliwością, póki co czekam na 30 marca - premiera Unisonic, zobaczymy czy będzie płyta roku:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fanatyk, fanatyk. Siedzę na oficjalnych forach. Dużo informacji, odnośników. Ludzie naprawdę czekali. Hansen zapowiedział również kolejną Avantasię, która mam nadzieję załagodzi moje rany szarpane po "Age of the Joker".

    OdpowiedzUsuń
  6. Co nowa Avantasia? a on tam ma wystąpić?:D "Age " porażka na całej linii, zresztą o tym pisałem:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbliża się podwójna koncertówka, która jest ostatnim materiałem, na którym w bęben uderzył Zimmermann.Myślę, że wymiana Dana na Michael'a Ehré(Metalium) wniesie coś nowego. Jak wieść niesie, Kai chce zagrać trochę mocniej.

    OdpowiedzUsuń