czwartek, 10 listopada 2011

ATC - Cut In Ice (1984)

Lata 80 w Szwecji jak i w innych krajach był to okres w którym to masowo wypływały heavy metalowe zespoły, które tak jak szybko pojawiały się, tak szybko z nikały. Tutaj należy wymienić choćby ATC, który został założony w 1978, który wydał w 1984 r debiutancki album „Cut In Ice” . Dlaczego warto zwrócić uwagę na ten zespół? No może nie tyle z pobudek muzycznych, bo nie grają nic specjalnego, ale ze względu na nazwisko Mats "Mappe" Björkman, gitarzysta znany niektórym bliżej z występów w zespole CANDLEMASS. I nie da się ukryć, że to on odegrał znaczącą rolę na tym albumie, wygrywając melodyjne partie gitarowe co sprawia że materiał jest miły w odsłuchy i na swój sposób przebojowy. Jednak to wszystko jest tylko na przyzwoitym poziomie i właściwie to jest średnia krajowa. Bo materiał miło się słucha, ale to wszystko jeśli chodzi o jego cechy, bo ciężko wyróżnić jakiś szczególny kawałek, gdyż większość brzmi podobnie i tak samo jest mało wyrazista. Otwarcie w postaci „Cut In Ice” już daje zarys czego należy się spodziewać po muzyce ATC. Czego? Heavy metalu wymieszanego z hard rockiem i gdzieś tutaj można wyczuć feeling NWOBHM. Niestety tak jak mało wyrazisty jest gitarzysta, tak samo mało przekonująca jest sekcja rytmiczna, która gra bez energii i przekonania. Zaś wokalista H. Spider Söder śpiewa łagodnie, nawet kiedy chce wejść na wyższe rejestry i w tej kwestii jak i w kwestii melodii można doszukać się powiązań z DEF LEPPARD z „High'n Dry”. „I'm Alive” to przykład że wymyślenie chwytliwego motywu nie jest miernikiem poziomu danego utworu i dalekie jest to od bardzo dobrego poziomu. Brakuje gdzieś w tym wszystkim nieco ostrości i nieco ognia. Jest kilka szybszych kompozycji wzorowanych na działalności KROKUS i tu patrz „Reach Out”, „Its Arlight”. Z kolei na szczególne wyróżnienie zasługuje ponad 7 minutowa kompozycja „Above The Clouds” i tutaj o dziwo zespół się spiął wyciskając ciekawe melodie, motywy, wszystko jest ładnie, konsekwentnie połączone ze sobą, a płynność i przechodzenie pomiędzy poszczególnymi warstwami jest po prostu urocza. Zaś same motywy i poszczególne elementy są atrakcyjne dla ucha. Bez wątpienia najlepsza kompozycja na tym rzemieślniczym albumie. Opis pozostałych utworów w tej sytuacji jest zbędny, natomiast głębsza analiza doprowadza do jednego stwierdzenia, album nie miał większego wpływu na muzykę heavy metalową ani regionalną, ani światową, gdy przyjrzy się kompozycjom, średniej klasy brzmieniu, nie zbyt doskonałym umiejętnościom muzykom. Można rzec „Cut In Ice” to jeden z wielu typowych metalowych albumów z tamtego okresu. Można to potraktować jako ciekawostkę, czy też genezę gitarzysty CANDLEMASS, który tutaj stawiał pierwsze nie pewne kroki w muzyce heavy metalowej. Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz