poniedziałek, 21 stycznia 2013

SHAKRA - Powerplay (2013)


Choć nazwa zespołu SHAKRA obija mi się o uczy to jakoś nigdy nie miałem do czynienia z ich twórczością i zawsze wiedziałem tylko tyle, że jest to zespół który gra muzykę z pogranicza hard rocka i heavy metalu. Nadarzyła się w końcu okazja, żeby przekonać się co prezentuje ten band i czy jest to muzyka warta uwagi, czy tylko średniej klasy, komercyjny hard rock. Tą okazją oczywiście był nowy album „Powerplay”, który ukazał się stosunkowo nie dawno. Czy szwajcarski zespół prezentuje atrakcyjny dla słuchacza hard rocka? Czy „Powerplay” to dzieło dopracowane i warte naszego czasu?

Przede wszystkim nowy album „Powerplay” nie należy do płyt oryginalnych, świeżych i dopracowanych pod każdym względem. Może i techniczne, pod względem produkcji, czy pod względem czysto estetycznym ciężko coś wyłapać negatywnego, jednak im dalej się zagłębiłem w płytę, w materiał to przekonałem się, że ten album ma sporo nie dociągnięć. Przede wszystkim wokal Johna Presha jakoś nie do końca do mnie przemówił, niby z jednej strony ma to wszystko co powinien mieć hard rockowy wokalista, odpowiednią manierą, lekką chrypę, ale z drugiej za mało w tym zaangażowania, przekonania, wszystko odśpiewane nieco jakby na siłę. Wiele wrażeń nie dostarcza sekcja rytmiczna, która w dużej mierze jest monotonna i pozbawiona nieco dynamiki jak dla mnie, a szkoda bo techniki nie można odmówić. Podobnie sprawa ma się z partiami gitarowymi, które są przeciętne, oklepane i tez odegrane bez większego pomysłu. Słychać w tym wszystkie wpływy AEROSMITH, BON JOVI, czy też GUNSES ROSES, ale wszystko zagrane znacznie gorzej, momentami przytłoczone nie potrzebnym ciężarem i komercją, która ma niby zwiększyć grono słuchaczy, a może je tylko zmniejszyć. SHAKRA to kapela doświadczona w tym co robi, bo przecież od 1997 roku istnieje na scenie, szkoda tylko że tego nie słychać na nowej płycie. Jak dla mnie jest ona średniej klasy, przewidywalna, jednowymiarowa, za mało przebojowa i za mało dynamiczna. Nie ratuję płytę mocne, soczyste brzmienie, takie nieco z pazurem, czy też dobrze opracowana szata graficzna. Wszystko gdzieś trafi na wartości, jak słucha się wyczynów muzyków, czy też kompozycje, a te są tutaj co najwyżej przeciętne. Mamy dobry rocker „Because Of You”z takim romantycznym, miłosnym tekstem, ale z dość łatwym przekazem. Znajdziemy też nieco energiczniejszy „Stevie” , rock'n rollowy „Don't Keep Me Hanging” który jest moim ulubionym utworem i chętnie bym więcej takich utworów posłuchał. Takich z przytupem, z energią i melodyjnością, a tutaj na tym albumie niestety o to ciężko. Z kolei takim rasowym przebojem, który może zapaść w pamięci głównie za sprawą chwytliwego refrenu jest „Save You From yourself”. Mówiąc o dobrych i godnych uwagi kompozycjach należy również zwrócić uwagę na zadziorny „The Mask” czy tez otwierający „Life Is Now”. Jednak reszta utworów strasznie monotonna, nagrana jakby na siłę, bez jakiegokolwiek pomysłu. Szkoda że całość nie jest taka prosta w odbiorze jak te powyższe utwory, może byłoby to ciekawsze wydawnictwo? Na pewno bardziej łatwy w odbiorze.

Niby SHAKRA to zasłużony i doświadczony zespół hard rockowy, jednak słuchając nowego albumu to nie mogę pojąć, skąd popularność tego zespołu? Niezbyt pomysłowi muzycy, niezbyt wyróżniający się styl, przeciętne, momentami nudne kompozycje, to wszystko sprawia że SHAKRA zniechęca do dalszej przygody z ich twórczością. Dla fanów hard rocka mam coś lepszego a mianowicie nowy album szwedzkiego BLACK ROSE.

Ocena: 4.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz