sobota, 13 marca 2021

VEXILLUM - When good men go to war (2021)


 Do tej pory włoski Vexillum nagrywał solidne i momentami nawet bardzo dobre albumy, ale brakowało czegoś by wywołać dreszcze i stworzyć album, który doścignie wielkie płyty z kategorii folk/power metalu. Ten czas w końcu nadszedł, a wszystko za sprawą "When good men go to war". To wycieczka w rejony patentów wykreowanych na przestrzeni lat przez Falconer, Stormwarrior, Blind Guardian czy Elvenking, czy nawet Helloween, a najpiękniejsze jest to że włoski Vexillum tworzy własny styl i pisze własną historię. "When good men go to war" to punkt zwrotny w ich karierze i ich najlepsza płyta, która oddaje cechę włoskiej sceny metalowej i nie jest kalką niemieckiej.

Niby styl nie uległ zmianie, to jednak słychać tą swobodą, lekkość i włoski pazur. Momentami przypominają się takie perełki jak tegoroczny Magic Opera czy Flames of Heaven z 2020r. Jest ta podniosłość i przebojowość, która charakteryzuje te wyżej wymienione płyty. Vexillum to przede wszystkim utalentowany i czarujący wokalista Dario Vallesi. Jego głos buduje napięcie i nadaje całości klimatu.  Na pochwałę zasługuję również duet gitarowy i panowie się rozwinęli. Caprina i Gasparri wygrywają klimatyczne melodie i wszystko jest bardzo przebojowe. Jest pazur, jest klimat i do tego ta finezja i lekkość. Cudo! Band zadbał o każdy szczegół i zarówno brzmienie, okładka, jak i materiał wywołują szok i niedowierzanie, że band się tak rozwinął.

Nowy krążek to ponad godzina przemyślanej i dojrzałej muzyki. Na starcie jest "Enlight the bivouac", czyli 11 minutowy kolos, który oddaje w pełni piękno power metalu z elementami folk metalu.Dużo się dzieje, ale najlepsze jest to że dominuje tutaj epickość i rozmach. Vexillum powala jakością! Kto lubi stary dobry, europejski power metal ten niech odpali rozpędzony "Sons of a Wolf", który mocno nawiązują do starych płyt Blind Guardian czy Helloween. Co za killer! Z kolei marszowy "Voluntary slaves army"  momentami przypomina Manowar czy Sabaton, ale to miłe skojarzenia. Jest bardzo epicko, a to już coś co przewija się przez cały album.Tutaj nie ma słabych punktów i taki tytułowy "When good men go to war" to nie tylko niezła dawka power metalu, ale też emocji i folkowego nastroju. Można odpłynąć. Każdy riff potrafi przyprawić o ciarki i tak też jest z energicznym "Prodigal Son" i znów Vexillum pokazuje w jak znakomitej formie są. Klimat Szkocji mamy w "Flaming bagpipes", a to tylko pokazuje jak band potrafi urozmaicić swój materiał. Power metalowy killer.  Każdy utwór to przemyślany ruch zespołu i tutaj nie ma chybionych pomysłów.

Vexillum działa od 2007r i dał się poznać jako pomysłowy i wartościowy band, który dzielnie walczy o swoje miejsce w power metalu. Brakowało tylko jakieś takiej perełki w ich dyskografii, która powali świat na kolana. No i doczekaliśmy się tak o to pierwszego arcydzieła tej kapeli. Szok i niedowierzanie. Brawo Vexillum i tak trzymać. Orden Ogan poszedł w nowoczesność, a Blind Guardian stara się brzmieć progresywnie, na szczęście jest Vexillum.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz