niedziela, 31 lipca 2011

CRYONIC TEMPLE - Immortal (2008)

Jeśli chodzi o Szwecję to jednym z ważniejszych power metalowych kapel jest Cryonic Temple a dla nie których to raczej już przeszłość a to pewnie za sprawą ostatniego albumu Immortal.I chyba jestem jedynym słuchaczem któremu ten album przypadł do gustu i właściwie nie wiem dlaczego większość postawiła krzyżyk na ten album. Album nie uważnie słuchała , albo po prostu usłyszała że nie jest to drugi In Thy Power i do razu sobie odpuściła? Wszystko jest możliwe. To że nie będzie to album na miarę genialnego In tHy Power było wiadomo nie od dziś, ale nie mogę w żadnym wypadku obrzucić błotem , bo jest to naprawdę dobry album z mocnym kopem.
To że nieco zmienili styl to źle? To żle że chcą nieco urozmaicić swoja muzykę?
Jasne że nie, ja to doceniam. Bo słuchając tego albumu nie mam zbytnio się do czego przyczepić ,produkcja jak i same kompozycje no po prostu się same bronią.
Żadnej rewolucji zespół nie dokonał, album też nie zalicza się do tych co zajdą wysoko ,ale do dna też nie można zaliczyć.
To tak tytułem wstępu...

Album tworzy 11 utworów, w miarę zróżnicowanych a sam album jest w miarę równy a że jedne kompozycje zostały przygotowane lepiej a inne gorzej to już inna sprawa. może zaczniemy od tego co pierwsze rzuca się podczas słuchania. Zgrabna produkcja, bez jakichkolwiek wad sprawia wrażenie naprawdę solidnej roboty, podobnie jest z szatą graficzną. Muzycy jak słychać też starają się jak mogą a najbardziej spodobał mi się wyczyn wokalisty,reszta też w normie. No to pewnie się zastanawiacie jak to jest z tymi kompozycjami?
Zaczyna się od mocnego kopa - Immortal który od razu sygnalizuje odejściem od powerka w stylu Helloweena a pójściem w kierunku Primal fear czy też innych podobnych bandów czerpiących co nieco z Judas Priest. I muszę przyznać że nowe wcielenie mi odpowiada ,przynajmniej zaskoczyli czymś innym, a nie 5 album podobny do reszty.Warsztat jest tutaj naprawdę bardzo dobry, niezłe sekcje instrumentalne, solówki szybkie i bardzo melodyjne oraz chwytliwy refren, dla mnie jeden z mocniejszych utworów na płycie. Nie mogło zabraknąć szybkich killerów takich jak choćby Standing Tall i znów mamy dobrą pracę gitarzystów ,dobry wokal, zapadający refren.
Znakomite chórki tez stanowią o potędze utworu. Ale gdy zawsze słucham tego utworu to dla mnie jest taką prawdziwą power metalową jazdą! Dla mnie jest to kolejna taka perełka.
Z dystansem podchodziłem do kolejnego utworu bo gdy zobaczyłem ile trwa to jednak miałem obawy czy 6 minut to nie będzie nuda i odsypianie utraconej nocki, ale Where Sadness Never Rests to jednak kolejny dobry utwór. może nie ma w nim nic szczególnego. Ale przyjemnie się słucha tego refrenu czy też riffu który imponuje fajnym mocnym brzmieniem gitar.
Dla nie których pewnie dziwny jest Beg Me, no w sumie się nie dziwie tutaj jest lekkie kombinowanie z riffem zwłaszcza podczas zwrotek. Ale nie będe ukrywał że jakoś słucham tego nawet za ciekawieniem. Można trzepać włosami ,można przy tupać nóżką,a najlepiej wypada tutaj refren. Nie wiele lepszy jest Freedom Calling który jest jednym z tych słabszych.
Takie trochę monotonne to. Ale nie wiem czemu,pasuje do reszty
Kolejnym moim ulubionym utworem na płycie jest Fear Of The Rage który zdobi jeden z najbardziej chwytliwych refrenów na płycie! Warty uwagi i aż dziwne że nikt wcześniej nie wspominał o nim. sekcja rytmiczna jak i cała reszta instrumentalna warstwa bardzo dobra i jeśli zespół będzie kontynuował taki styl to będę w pełni usatysfakcjonowany .
Mało ? Ok to może taki utwór jak Time was przekona.Noż kurna zajebisty utwór, nieco hansenowski riff, miłe tempo które buja od początku do końca. A refren znów rozwalił mnie na czynniki pierwsze. Kurde zniszczy na koncercie jak nic. Tak panowie kolejna perła!
Istotnym utworem jest drapieżny Fight To Survive którego nie powstydziłby się sam Primal fear. Znów świetny popis gitarzystów. Pewnie sie zastanawiacie czy znów mamy chwytliwy refren? Ano tak, nie inaczej Słowo killer będzie odpowiednie dla kolejnego utworu Train of Dustruction który też zaliczam do czołówki tego albumu .Szybki ostry z niszczącym refrenem, a partie gitarowe są wręcz perfekcyjne. A te chórki,miodzo! Nie mogło też zabraknąć ballady na tym albumie, a As I Sleep może nie jest jakąś tam genialną balladą, ale kurde podoba mi się ,trzyma klimat no i jest nawet przyjemna dla ucha.
No i na koniec Departure - utwór który praktycznie nic nie wnosi do albumu.
Mogli go spokojnie darować sobie. Instrumental i do tego słaby. Album mija mi za każdym razem bardzo przyjemnie i w ogóle jest może 2 lub 3 momenty gdzie bym coś może zmienił ulepszył a tak jestem zadowolony,bo album jest równy co jest dla mnie ważne no i ma zapadające w pamięci kompozycje które moim zdaniem gdyby były słabe,nie zostałaby mi w głowie.

Immortal to porażka? gwóźdź do trumny? a może kierunkowskaz, który sygnalizuję skręt w drogę wydeptaną przez takie zespoły jak choćby Primal Fear?
Gdyby miał odpowiedzieć ,wybrałbym opcję ostatnią, bo album nie jest porażką a bardzo udanym albumem który nie przyniósł im wstydu. Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie,ale ten materiał jest o wiele lepszy od ostatniego Helloween czy też Primal Fear ,nie tylko lepszy ale i bardziej power metalowy. Plusów jest tu sporo, brzmienie, melodie, kompozycje, wokal, czy też nowe oblicze zespołu.Minusy? Hmm na pewno znajdą się 2 - 3 utwory które można podciągnąć ewentualnie do kategorii słabszych/wypełniaczy, ale gdzie dalej szukać owych minusów?
Myślę że większość wymieni tutaj zmiana stylu, ale czy jest ona aż taka drastyczna drodzy czytelnicy? Czy naprawdę ten zespół gra aż tak inną muzę, czy zmienił się nie do poznania? Uważam że nie!!! jest to wciąż solidny power metalowy zespół ,z którym będę się jeszcze liczył i wciąż czekam na kolejne albumy bo jest warto.. Ocena? 7 nie , 9 też nie ,ale 8.5/10 spokojnie daję ,i dodam że jest to istotny dla mnie album jeśli chodzi o rok 2008 jak i o zespół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz