czwartek, 7 lipca 2011

HUMAN ZOO - Eyes of stranger (2011)

Saksofon to jeden z rodzai instrumentów dętych, znany z takich rodzai muzyki jak poważna czy jazz. Ale często się pomija rock. Jasne mało kto dzisiaj może się pochwalić, że ma w swoim składzie saksofonistę. Choć pewnie wielu z was śmieje się, ale ten o to instrument nadaję prawdziwego wydźwięku. Tak się składa, że w drodze poszukiwań rockowych nowości trafiłem na niemiecki zespół Human Zoo, nazwa mi się od razu skojarzyła z Scorpions. Niemcy grają hard rocka od 2004 roku i co ich wyróżnia spośród wielu zespołów to właśnie saksofon. W ich muzyce dość oszczędnie jest wykorzystywane ale jest. Jak usłyszycie solówkę w jego wykonaniu to poczujecie magię, gwarantuję to wam. Porównać można do wielu i zarazem do nikogo, odczucia co do skojarzeń pozostawię wam. Ja podkreślę fakt, że zespół gra melodyjny rock, z takim dość mocnym uderzeniem. Momentami słyszę tutaj Def Leppard, a to pewnie za sprawą chórków i refrenów.

Amy & Allisons Memories” to nic nie wnoszące intro, ale idźmy dalej, bo kto by pomyślał, że taki „The Answer” tak pozytywnie się zaprezentuje. Słychać tutaj przede wszystkim bardzo doba produkcję, słychać bardzo wybijający się bas, wokal Thomasa Seeburgera. Ogólnie zespół potrafi grać bardzo dobrze, ale nie jest to rzemiosło. Słychać luz, słychać melodyjność i radość z grania. Kawałek chwyta za sprawą owej warstwy instrumentalnej, a refren taki łagodny i nieco uczuciowy pomaga w tym. Tak wspominałem o saksofonie i proszę tego posłuchać w solówce. No i to jest pewien pomysł na granie rocka czy hard rocka. Gdy inne zespoły zastygły, nowe i młode zespoły, wciąż zaskakują nowymi pomysłami i tak trzymać. Pierwszy hicior odznaczony. Inaczej zaczyna się taki „Gimme Your Time”, choć i tutaj dominuje przebojowość i łagodna warstwa instrumentalna. Nie brakuje jednak porywczości, nie brakuje chwytliwości. Słucha się tego z zachwytem przy tych zalotach pod Def Leppard, no wystarczy posłuchać tego refrenu i wszystko jasne. Wszystko cieszy, ale najbardziej saksofon w solówkach, nie raz przy tym albumie pomyślałem, szkoda że więcej tego saksofonu nie dali. Kolejny hicior odznaczony. „To the Top” i tutaj najbardziej rzucają się na uszy partie klawiszowe oraz ...saksofon jako główny motyw. I znów mamy chwytliwe partie gitarowe i znów co nieco z Def leppard. Wszystko ok, aczkolwiek, można było nieco urozmaicić ten kawałek, bo ma się wrażenie że leci wszystko w jednej tonacji. Nawet ballada w wykonaniu tego zespołu brzmi znakomicie. „Everthing Changes” to piękna ballada, z interesującym motywem, z jakiś fajnym tłem oraz z ciekawą aranżacją. No i przy refrenie odpłynąłem. Zresztą tutaj słychać taki ukłon w kierunku lat 80. Kolejny hicior odznaczony. Również w zachwyt przyprawia tytułowy „Eyes Of Stranger”, gdzie jest podniosłość, gdzie jest spokój, stonowanie, a także zmiany rytmiki. Sam refren tez bardzo przyjazny dla uszy. Banalny nie jest, a chwyta mimo to. Kolejny hicior odznaczony. Jeśli chodzi o wstępy to taki” Fall in Love” ma u mnie pierwsze miejsce. Piękna melodia wygrywana przez klawisze, a do tego znów saksofon, który mnie nakręca za każdym razem. Utwór jest i porywający i również naszpikowany melodiami. Refren może znów nam nasuwać jakieś inne kawałki, inne zespoły, ale czy to jakaś wada? Ależ skąd. Kolejny hicior odznaczony. Przy kolejnym utworze „World Behind You” można się przekonać, jak zespół stawia na łagodny klimat, na ciepły wydźwięk, na uczucia, na takie wyższe doznania muzyczne, niż tylko ostro szybko i do przodu a to cieszy. Jasne jest to piękne, ale można też znaleźć też i mocniejsze uderzenie, jak choćby tutaj, nie raz słychać ostrzejszą partię gitarową, ale wszystko jest podporządkowane pod wcześniejsze wskazane elementy. Niestety pięknie wszystko leciało, do momentu „Hold& Care” ot taka średnia ballada, bez jakiś większych emocji, bez jakieś większej dawki doznań, ale poza emocjami to technicznie i instrumentalnie też dalekie od ideału. Zespół jednak szybko nadrabia straty bodajże najcięższym kawałkiem na płycie - „Want It Love It Like It” jednak mimo że jest ostrzej, nieco bardziej dynamicznej, to jednak wszystko utrzymane w koncepcji jaki zostały przedstawione wcześniejsze kompozycje. A więc wszystko w granicach piękna i łagodnego grania. No i następny utwór to jest „Welcome to Paradise” to kolejne mocniejsze uderzenie, choć jeśli miałbym być szczery to pewne zarzuty do riffu, jak i do refrenu. Dobrze to się prezentuje, ale nie powaliło mnie na kolana. 12 kompozycja to „10, 000 years ago”jednak coś lepszego niż poprzednie utwory i sięga poziomu tych początkowych. Ślady po Def lepopard zauważalne. Kawałek jest skoczny, radosny i melodyjny. Śmiało moge napisać po raz ostatni: „Kolejny hicior odznaczony”.


Tak patrząc wstecz recenzji sporo razy było słowo hicior, ano tak jest to przebojowy album i nie ma co tego ukrywać. Jest sporo mocnych punktów, ale kilka nieco słabszych. Jednak mimo całość brzmi bardzo dobrze, nie słychać takiego zróżnicowania poziomu kompozycji, zespół co utwór stara się nam nieco urozmaicić słuchanie. Nie smak pozostaje co do...saksofonu, bo można mu było dać pierwszoplanową rolę, a tak zastosowany raczej jak dodatek, ale i tak dobrze że jest bo jest to znak rozpoznawczy tego albumu. Albumów w tym roku trochę wyszło jeśli chodzi o hard rock czy rock i uważam, że Human Zoo nie przepadł w tłoku tych albumów i myślę że jest to wartościowy album, z którym warto się zapoznać. Myślę, że o Human Zoo jeszcze usłyszymy i to jeszcze nie raz. Nota. 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz