sobota, 23 lipca 2011

DEATH ANGEL - Frolic Through The Park (1988)

Na kolejny album Death Angel nie trzeba było czekać długo, gdyż w roku 1988 ukazuje się następca debiutu Frolic Through the Park. Choć skład zespołu jest taki sam jak na debiucie,to jednak album jest słabszy, ale uważam że krytycy i fani za bardzo jadą po tej płycie,bo choć jest to album słabszy, najsłabszy w ich karierze,to nie oznacza totalne shit czy coś, ja osobiście uważam ten album za dobry. Singlowy Bored musiał zadziwić fanów debiutu, bo nie brzmiało to dobrze. Mało w tym thrashu , a utwór przypominał bardziej jakiś gniot ,w którym nic ciekawego nie ma. Choć uważam że Frolic Through the Park to album w którym można się doszukać mocnych riffów, sporo ciekawych melodii , ale jest to album osadzony w nieco innej stylistyce niż jego poprzednik, nie jest to już taki rasowy thrash:. Produkcja albumu jest nie wiele gorsza od poprzedniej,ale problem tkwi w zawartości,

Gdyż nie ma już takiej perfekcji jak na poprzedniku,ale jest to wciąż zajebista muza.
Album otwiera znakomity „3rd Floor” ,typowy thrashowy killer. Szybki tempo, ostra praca gitarek i do tego znakomita forma wokalna Marka A najbardziej zapada oczywiście refren.
Kolejny numer- „Road Mutants” - to kolejny kawałek bardzo thrashowy , w którym na wyróżnienie zasługuje tekst oraz imponujące przyspieszenia! Dla mnie jest kolejny zajebisty utwór z tego albumu. „Why You do this” - jest kolejny killer z szybkimi partiami gitarowymi i sporą dawką melodii . Kawałek świetnie przedstawia to co zespół będzie grał na kolejnych albumach.
I uwagę słuchacza powinny przyciągnąć bardzo interesujące solówki.
Jednak jak już wspomniałem album jest tutaj troszkę osadzony w innej stylistyce i najlepszym przykładem tego jest wspomniany przeze mnie „Bored” , w którym można się doszukiwać rockowych odniesień. Jest to oczywiście najsłabszy utwór, który ciągnie album na dół i psuje tylko zajawkę jaką się osiągnęło dzięki poprzednim utworom. I niestety, ale nieszczęść ciąg dalszy jest ,bo taki Confused jako taki ujdzie,ale po 3 utworach oczekiwania były większe. No a tak mamy 7 minutowy walec który się wlecze. Na szczęście po dwóch niezbyt udanych utworach mamy kolejny killer- „Guilty of Innocence”,rzekłbym jeden z najlepszych utworów na płycie. Szybki,dziki i zagrany z polotem nie to co dwa poprzednie utwory gdzie były eksperymenty.
I mogło się by wydawać że tak będzie już do końca, niestety chęć eksperymentowania okazała się większa takowym jest „Open Up”. Bardzo zajebiście zaczyna się „Shores of Sin” i bardzo mrocznie niczym z jakiegoś z filmu grozy a kiedy wchodzą gitary , to od razu słychać porządne granie thrashowe, no może brakuje ognia,ale i tak utwór robi ogromne wrażenie. Jest to kolejny mocny punkt tego albumu, zajebisty refren. Kolejnym przejawem chęci eksperymentowania jest cover Kiss - Cold Gin,który pozostawię bez komentarza. No i na koniec mamy znów killera Mind Rape- który przyczynia się do tego że mam pewien niesmak, bo można było nagrać same kawałki tego typu i byłoby na pewno lepiej no cóż,cieszę się jednak ze album zamyka jakiś porządny z wykopem utwór.

Frolic Through The Park to najsłabszy album Kalifornijczyków ,bo po takim genialnym debiucie,można było się spodziewać że nagrają co najmniej bardzo dobry album. No cóż na albumie znalazło się parę wypełniaczy przez co album jest nie równy i niespójny,bo choć jest tutaj dominacja thrashu to jednak w darło się tutaj trochę eksperymentowania które okazało się nie potrzebne ,wręcz zbędne kiedy receptura była wciąż przebojowa i miała wzięcie . No nic za ten album dam 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz